Szóstka polskich pływaków nie wystąpi na tegorocznych igrzyskach olimpijskich. Polacy musieli wrócić z Tokio do Polski, na lotnisku polały się łzy. Wszystko przez błąd Polskiego Związku Pływaków, który zgłaszał naszych olimpijczyków do igrzysk.
Przygoda z igrzyskami olimpijskimi sportowców Mateusza Chowańca, Jana Kozakiewicza, Jakuba Kraskę, Paulinę Pedę, Aleksandrę Polańską i Alicję Tchórz dobiegła końca, zanim jeszcze się zaczęła.
Reprezentanci Polski musieli opuścić Tokio, gdzie odbywać się będą igrzyska olimpijskie z powodu błędu przy ich rejestracji na zawody.
Ta skandaliczna sytuacja skłoniła sportowców do napisania listu otwartego. Domagają się dymisji prezesa i całego zarządu związku.
“Winne nie są tu jednostki, winna jest cała instytucja, na której czele stoi Prezes. Cierpimy na tym my: sportowcy - poświęcający całe swoje życie - nasze rodziny, trenerzy, ale też całe społeczeństwo, które dziś o polskim pływaniu ponownie usłyszało, ale może czuć się jedynie zażenowane.”
W liście otwartym sportowcy zwracają uwagę między innymi na fakt, że polskie pływanie zostało wystawione na pośmiewisko zarówno w oczach opinii publicznej, jak i w oczach sponsorów. Bez których nie ma przecież zawodowego sportu.
“będzie to miało rażące, wieloletnie skutki dla wszystkich zawodników, którzy na co dzień startują w biało-czerwonych barwach”
W wywiadzie na lotnisku, chwilę po powrocie z Tokio sportowcy wypowiadali się tak:
- Jest mi smutno, jest mi przykro, jestem zła, czuję bezsilność. Uczucia te są nie do opisania. To nie jest tak, że my na start na igrzyskach pracujemy kilka tygodni czy miesięcy. To są naprawdę lata wyrzeczeń, ciężkiej pracy, przedkładania treningów ponad życie rodzinne - powiedziała Alicja Tchórz.
- Jako pierwsza podałam informację, że jest jakiś błąd. Ta informacja też była przed nami ukrywana, bo dotarła o godzinie 9 dnia poprzedniego i ja dopiero od kolegi kolegi, który interesuje się pływaniem, dostałam wiadomość, że nie ma mnie na listach. Przejrzałam je dokładnie, brakowało naszej szóstki. I dopiero wtedy ta informacja wyszła na jaw w Takasaki - wyjaśniła pływaczka.
- Pan prezes wydał dziś rano oświadczenie. Przeczytaliśmy je. Przeprosił, uderzył się w pierś... Fajnie, ale chyba troszeczkę za późno. Moim zdaniem to czas na zmiany - stwierdził Jan Hołub.