Sytuacja w Polsce od kilku miesięcy jest napięta. Oburzenie społeczne po każdej ze stron konfliktu ogromnie wzrosło po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny, że przerywanie ciąży w przypadku znacznych i nieodwracalnych uszkodzeń płodu jest niekonstytucyjne. Wtedy w Polsce wybuchły protesty, które były organizowane między innymi przez Strajk Kobiet. Wielu to się nie spodobało, na przykład jednemu z księży z parafii w Ropicach, który każe młodzieży podpisywać skandaliczne oświadczenia.
Ksiądz z miejscowości Ropice nakazał młodzieży, która ma przystąpić do sakramentu bierzmowania popisywanie pewnego oświadczenia. Rodzice dzieci, oburzeni zgłosili tę sprawę do miejscowej redakcji gorlice24.pl.
Okazało się bowiem, że każdy, kto chce przystąpić do sakramentu bierzmowania musi podpisać dokument, w którym mowa między innymi o deklaracji nie wspierania Strajku Kobiet.
Podpisując oświadczenie uczniowie mają zobowiązać się do usunięcia ze swoich mediów społecznościowych wszelkich objawów wsparcia dla Strajku Kobiet, na przykład zdjęcie z błyskawicą. Muszą też podać datę, do której zobowiązują się usunąć swoje zdjęcia, posty i wpisy popierające organizację.
Treść oświadczenia, na którą szybko zareagowali oburzeni rodzice uczniów:
"Ja, niżej podpisany kandydat do Sakramentu Dojrzałości Chrześcijańskiej, wobec Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie oświadczam, że nie popieram tzw. strajku kobiet, postulatów i żądań sprzecznych z treścią i zasadami naszej katolickiej wiary, na co mogłyby wskazywać obecne na moim koncie na Facebooku przez dłuższy czas i rozpowszechniane wśród kolegów i koleżanek materiały, pochodzące ze stron strajku kobiet i moje osobiste zdjęcia. Usunąłem już ze swojego konta powyższe treści, bądź uczynię to w dniu .... ..... Proszę Pana Boga o przebaczenie moich nierozsądnych zachowań i postanawiam przy pomocy Ducha Świętego być dzielnym świadkiem i apostołem Chrystusa, Pana Mojego."
Treść oświadczenia miała zostać zatwierdzona i podpisana przez proboszcza parafii, księdza Stanisława Makowieckiego. Dotarło ono również do “Gazety Wyborczej”. Jak dotąd dziennikarzom nie udało się jednak skontaktować z przedstawicielami parafii.