I tak ją zmasakrujesz w moździerzu lub blenderze, więc nikt nie zauważy, że zwiędła 😛 Ale nie czarujmy się – jest różnica w starej pietruszce a takiej świeżej. Blender zrobi wszystko szybciej, blender zrobi wszystko bardziej kremowo, ale jednak moździerz robi pasty z super klimatem i fakturą, w której smaki wybuchają na języku jak granaty na poligonie! Pasta ala pesto z pietruszki w duchu zero waste to mój sposób na to, aby nie wyrzucać zieleniny. Kiedyś wstawiałam takie bukieciki do szklanki z wodą, ale to też nie zawsze się dobrze kończyło… No, poza tym przecież nie dodaję też sera, więc i tak ktoś by się pewnie przyczepił 😉 Nauczyłam się więc wykorzystywać takie truposze, jak już je znajdę w odmętach lodówki. Nie uzyskasz więc pięknego, soczyście zielonego pesto w moździerzu. W blenderze już trochę prędzej, bo on jeńców nie bierze. Dlatego właśnie dzisiaj proponuję pastę ala pesto, a nie pesto.