1/2 szkl maki żytniej 20 g świeżych drożdży 3/4 szkl ciepłej wody łyżeczka soli łyżeczka cukru łyżka oleju mak/czarnuszka/kminek do posypania łyżka mleka lub jajko do posmarowania bułek Drożdże wkruszam do miski robota, dodaję wodę (nie może być gorąca) i cukier. W dużej mierze za sprawą pewnego małego jegomościa, który bułkę z masłem mógłby jeść na śniadanie, obiad i kolację. Te bułeczki robi się raz dwa, a korzystając z pomocy robota, czy chociaż miksera z widełkami do wyrabiania ciasta, prawie nie ubrudzicie rąk. Pomyślicie sobie, że pewnie nie wychodziłam z kuchni, no bo przecież przy domowym pieczywie jest tyyyyle pracy! Następnie dodaję resztę składników i wyrabiam na średnich obrotach około 10 minut. Uformowane bułeczki układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, smaruję mlekiem, posypuję ulubionymi ziarnami/przyprawami. W zeszłym tygodniu piekłam je 3 razy, bo znikały w tempie ekspresowym. Bułeczki pszenno-żytnie 1,5 szkl mąki pszennej (używam t450 lub t600)