Koronawirus swój początek miał w chińskim mieście Wuhan. To właśnie stamtąd patogen ten rozprzestrzenił się na cały świat. W związku z tym to Chiny jako pierwsze rozpoczęły wyczerpującą i długotrwałą walkę z COVID-19. Pierwsze przypadki odkryto tam w grudniu zeszłego roku. Jednak do dzisiaj kraj ten nie zniósł całkowicie wprowadzonych wcześniej obostrzeń.
Śmierć na lekcji wf
Od kwietnia chińscy gimnazjaliści i licealiści wrócili do szkolnych ławek. W instytucjach tych panują jednak środki bezpieczeństwa takie jak pomiar temperatury czy zachowanie odpowiedniego dystansu, a na lekcjach wychowania fizycznego trzeba było nosić maseczki ochronne.
Niestety przepis ten doprowadził do śmierci trzech gimnazjalistów w kwietniu tego roku. Dzieci pochodziły z prowincji Zhejiang, Henan i Hunan. Informację tą do publicznej wiadomości podał dziennik „Beijing Ribao”. Uczniowie na lekcjach wf wykonywali ćwiczenia fizyczne, mając na twarzy maseczki ochronne.
Zdanie pediatry z Chin
Jednak jak można przeczytać w dalszej części artykułu, lekarz z pekińskiego szpitala dziecięcego Zhu Linsheng zaakceptował fakt, że jak dotąd nie stwierdzono 100% związku przyczynowo-skutkowego, między maseczkami a śmiercią gimnazjalistów. Powiedział on również, że do śmierci uczniów mogły doprowadzić inne przechodzone aktualnie choroby lub brak wcześniejszej aktywności fizycznej.
Zniesienie obowiązku
W związku z tym władze Chin zdecydowały się na zniesienie obowiązku noszenia maseczek przez uczniów na lekcjach wychowania fizycznego. Maseczki filtrujące N95, jakie nosili uczniowie, powodowały ograniczony przepływ powietrza oraz mogły zaszkodzić ich zdrowiu.
Już wcześniej eksperci wyrażali swoje opinie na ten temat i byli przeciwko tym zabezpieczeniom przy wykonywaniu intensywnej aktywności fizycznej. Apelowali, że maseczka ogranicza dopływ tlenu do organizmu, co ma na niego negatywny wpływ.
