Składniki (ok. 15-16 dużych ciasteczek): 1 łyżka zmielonego siemienia lnianego + 2 i 1/2 łyżki ciepłej wody (jeśli nie zależy Wam na wersji wegańskiej można opcjonalnie zastąpić 1 jajkiem) (jeśli nie zależy Wam na wersji wegańskiej można opcjonalnie zastąpić 1 jajkiem) 2 szklanki mąki owsianej (lub 2 i 1/4 szklanki płatków owsianych górskich zmiksowanych blenderem na proszek) 1 szklanka płatków owsianych górskich 1 łyżeczka sody oczyszczonej 1 łyżeczka cynamonu 1/2 łyżeczki soli morskiej 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej 3/4 szklanki puree z dyni 3/4 szklanki cukru trzcinowego lub kokosowego 1/2 szklanki płynnego oleju kokosowego 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii 50 g gorzkiej czekolady W małej miseczce siemię lniane połączyć z wodą, odstawić na chwilę, aż napęcznieje. Świetnie nadają się dla mam karmiących, które mają problemy z nietolerancjami pokarmowymi u swoich maluszków, bo poza czekoladą (z której można zrezygnować) nie zawierają alergenów. W oddzielnym naczyniu wymieszać puree z dyni, cukier trzcinowy, olej kokosowy, ekstrakt z wanilii oraz napęczniałe siemię lniane (lub jajko). Wyjąć z piekarnika i zostawić przez 5 minut na blaszce, po czym dalej studzić na kratce. Ciasteczka są obłędne z kruchą skorupką i miękkim środkiem, a do tego wegańskie i bez glutenu, więc stanowią deser dla każdego. W dużej misce połączyć suche składniki: mąkę owsianą, całe płatki owsiane, sodę oczyszczoną, cynamon, sól morską, gałkę muszkatołową, wymieszać.