musiałabym przyznać, że przede mną jeszcze wiele pracy i nauki;) Ciasto to wiele razy widziałam wertując kartki z przepisami siostry Anastazji i jakoś nie mogłam się do niego przekonać… drobnego cukru 110g mielonych orzechów 4-5 łyżek mąki pszennej 1 łyżeczka proszku do pieczenia 2 łyżki oleju Masa orzechowa: 350g masła 3 jajka 1 szkl. wydawało mi się, że z tego połączenia raczej nic dobrego nie wyjdzie… Mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia i wraz z orzechami delikatnie łączymy z masą jajeczną. Dodam jeszcze tylko tyle, że to jedno z nielicznych ostatnio ciast, które nie doczekało końca weekendu:) Ach, jakże ja się myliłam!!! Tego ciasta być może nigdy bym nie upiekła, gdyby nie zachęta koleżanki. Podobno dobra kucharka gdy tylko spojrzy na listę składników wie czy dana potrawa będzie dobra… Zatem ja dziś, z tego miejsca, chciałabym być też takim zewnętrznym bodźcem dla Was:) Wlewamy do blaszki (21x32cm) wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiamy na około 15-20 minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Miękkie masło ucieramy razem z cukrem pudrem i cukrem wanilinowym na puch. Na końcu do masy dodajemy namoczone w rumie orzechy (część rumu również dodałam do masy). jestem tego pewna:) Biszkopt orzechowy: 4 jajka 1/2 szkl.
