Calzone posmakowały też chorej Emilce ( z dość słabym apetytem) a w poniedziałek zabrałam je na obiad do pracy i zdały test, którego nie zdaje pizza na drugi dzień. Jakoś mi odeszła ochota na pizzę, chciałam zrobić coś co potem będziemy mogli zjeść też w tygodniu, a że miałam dużo czasu to mój wybór padł na calzone. Pogoda była co prawda ryzykowna (chociaż w końcu okazała się być ciepło i słonecznie) ale poza tym wszystko było zaplanowane. A w jego środku wylądowało to co miało być na pizzach no i kiełbasa:) Więc zostaliśmy uwięzieni w domu, z gorączkującą Emilką i lodówką wypełnioną składnikami na pizzę i kilogramem kiełbasy.
➡️ Po więcej informacji i kontakt z autorem zapraszamy pod adres:
http://cookingforemily.pl/2016/07/calzone-baklazanem-cebula-kielbasa/