Składniki: 2 ćwiartki z kurczaka (z rosołu) 750 g karczku wieprzowego 1 marchewka (z rosołu) 1 korzeń pietruszki (z rosołu) mały kawałek selera (z rosołu) 5 łyżek bułki tartej duża garść suszonej żurawiny 2 jajka 2 duże cebule 4 ząbki czosnku 1/4 szklanki rosołu 2 liście laurowe Na patelnię wlewamy odrobinę wody, czyścimy ją jakby z resztek smażenia, wszystko wlewamy do naczynia z karczkiem. Mięso z kurczaka, karczek (bez liści laurowych i ziela) i warzywa mielimy w maszynce (lub w rozdrabniarce), wrzucamy do miski. Mięso i część warzyw wykorzystacie do pasztetu, z rosołem zrobicie na co macie ochotę. Pasztet z żurawiną nie był na mojej liście tegorocznych świątecznych przepisów. Tak na co dzień, normalnie, mam ochotę zjeść kanapkę z pasztetem i majonezem. Na tej samej patelni (już z odrobiną oleju) rumienimy obrane kawałki cebuli i czosnek. Wszystko tak długo wyrabiamy, aż mięso wchłonie większość płynu, mięso powinno być raczej zwarte (ale nie za bardzo). Pasztet zrobiłam na podstawie mojego podstawowego przepisu, z niewielkimi zmianami. Wykładamy na nią wyrobione mięso (tak do 3/4 wysokości), wyrównujemy i pieczemy godzinę w 200 stopniach. Miałam jednak ochotę na pomidorową na rosole. Zawsze, gdy robię rosół, kminię co później zrobić z mięsem. Od czasu do czasu jednak mam ochotę na dobry pasztet. I jeszcze jedna uwaga, nie mielę mięsa na śmierć. Zacznę może od tego, że najlepiej ugotować po swojemu rosół na ćwiartkach. Cebuli nie trzeba drobno kroić, obrane ząbki czosnku usmażyłam w całości. Ja mięso i resztę składników zmieliłam przy pomocy rozdrabniarki, chociaż kusiła mnie nowa/stara maszynka do mielenia mięsa. Nie lubię aksamitnej konsystencji pasztetu, lubię czuć to co jem. Karczek kroimy w dużą kostkę i obsmażamy do zrumienienia (można pominąć dodawanie oleju), następnie przekładamy go do naczynia żaroodpornego. Taka ilość mięsa zmieściła mi się do formy o wymiarach: dł. 39 cm, szer. 4 ziarna ziela angielskiego pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej pół łyżeczki mielonego imbiru sól pieprz olej rzepakowy Pasztet wyszedł trochę wilgotny, ale mi to zupełnie nie przeszkadza.