Obecna władza robi co może, aby pomóc ludziom przetrwać ten ciężki czas pandemii, który sprawił, że w gospodarce krajowej również nie dzieje się najlepiej. W związku z koronawirusem zostały zamknięte granice naszego państwa, więc trudno będzie się wybrać w tym roku na wakacje za granicę. Możliwe, że większość osób tegoroczny wypoczynek spędzi w swoim rodzinnym kraju. Chociaż przy spadku poziomu wynagrodzeń i wzroście bezrobocia i to stoi pod znakiem zapytania.
Pomoc dla branży turystycznej
Rząd, aby wspomóc branżę turystyczną, która bardzo mocna odczuła pandemię koronawirusa, chce wprowadzić tak zwane bony turystyczne. Bony te mają otrzymać Polacy zarabiający mniej niż średnią krajową, a ich wysokość ma wynosić 1000 zł. Taki pomysł zaproponowała minister rozwoju Elżbieta Emilewicz. Świadczenie to nie będzie wypłacane na konto ani „do ręki”. Ma ono zostać wprowadzone w formie bonu, którym będzie można opłacić wydatki związane z wakacjami jak np. nocleg lub zakup paliwa, ale tylko na terytorium Polski.
Wydatek pracodawcy i państwa
Świadczenie to ma działać na takiej zasadzie jak bony, które dostają od pracodawcy pracownicy w okrasie świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. Chodzi o to, aby pomimo trudnej sytuacji pracodawcy nie zrezygnowali z bonów wakacyjnych, na które wiele pracowników na pewno czeka.
Dla takich osób bony, są pomocne przy planowaniu wakacyjnego budżetu.. Koronawirus spowodował, że wielu firmom przychody spadły lub nawet zrównały się z zerem. W związku z tym rząd zakłada, że bon wakacyjny będzie w 90% sfinansowany przez państwo, a tylko w 10% powinien zostać pokryty przez pracodawcę. Na razie jest to jednak tylko pomysł i nie wiadomo czy inne partie rządzące będą mu przychylne.
