Pandemia koronawirusa i choroby COVID-19 trwa od kilku tygodni. W związku z tym Polska, jak i wiele innych krajów zmuszona została do wprowadzenia poważnych ograniczeń w funkcjonowaniu Polaków. Zamknięte szkoły, miejsca pracy, sklepy, restauracje, czy parki mają sprawić, że pandemia minie szybciej i wiele osób uniknie tragedii.
Ogólnopolska kwarantanna nie obejmuje obecnie jedynie wyjścia do sklepu spożywczego (najlepiej w pojedynkę), wyjścia z psem oraz udania się do miejsca pracy. Niektóre kraje powoli jednak rezygnują z części obostrzeń.
Mowa na przykład o Włochach. Tam epidemia rozwijała się najszybciej w Europie, a liczba zachorowań i zgonów szybowała w górę niepokojąco szybko. Włochy zareagowały zbyt późno, to już pewne. Jednak od kilku dni liczba codziennych zachorowań maleje, więc aby ratować gospodarkę rząd zniósł niektóre zakazy.
Włochy otworzyły sklepy z elektroniką oraz akcesoriami dla małych dzieci. Austria planuje w pierwszej kolejności otworzyć szkoły podstawowe. Natomiast Czechy apelują o “mądrą kwarantannę” i otworzenie siłowni na wolnym powietrzu. Jeśli jednak dojdzie do wzrostu zachorowań, zakaz wróci.
W Polsce natomiast, jeśli rząd postanowi ograniczenia złagodzić, w pierwszej kolejności otwarte zostaną sklepy, które do tej pory były zamknięte. Następnie, jeśli sytuacja nie będzie się pogarszać, otworzą się salony fryzjerskie, kosmetyczne czy gabinety lekarskie. Na samym końcu do funkcjonowania wrócą restauracje, kluby, hotele i inne miejsca, gdzie przebywa jednocześnie wiele osób.
We wszystkich tych miejsca będzie jednak obowiązywać limit osób, obowiązek noszenia rękawiczek, a może nawet maseczek.
Wszystko to stanie się jednak prawdopodobnie dopiero wtedy, gdy dzienny przyrost liczby zachorowań na COVID-19 zacznie systematycznie spadać. W porównaniu do innych krajów Europy środkowej i zachodniej, jesteśmy w dobrej sytuacji. Jest ona jedna