Składniki: - 4 żółtka, - 250 g serka mascarpone, - 1/2 kg mąki, - 1/2 łyżeczki cukru, - 2 łyżki białego rumu lub wódki, - szczypta soli, - ok.1 litr oleju (do smażenia), do posypania: - cukier puder. Jeśli ciasto jest za rzadkie dodajemy mąkę, za twarde/zbite dodajemy jeszcze odrobinę mascarpone lub jak się skończy śmietanę 18%. Faworki zazwyczaj najlepiej smakują w dzień smażenia, ale te jeśli ciasto było bardzo cienko rozwałkowane będą chrupiące (nawet może lepiej smakować) drugiego dnia :) Odpowiednia temperatura oleju to ok. 180°C sprawia to, że faworki bardzo szybko się zarumienią, ale nie nabiorą za dużo tłuszczu. Użyłam takiej ilości cukru, z uwagi na to, że faworki na koniec obsypujemy pudrem - są wtedy wystarczająco słodkie. Spirytus czy inny alkohol jest po to, aby chrusty nie chłonęły za dużo tłuszczu podczas smażenia. Podobnie jak z mąką, lepiej dodać trochę mniej w zależności od konsystencji i dokładać stopniowo. Faworki z mascarpone są mega pyszne i kruche, nawet smaczniejsze na drugi i kolejne dni. Wałkujemy je bardzo cienko, tniemy na paski szerokości ok. 2 cm, długości jakiej lubimy. Możemy je nakłuć nim albo jak to ja zrobiłam, patyczek wkładamy w nacięty otwór, odsączyłam tłuszcz nad garnkiem. Usmażone faworki kładziemy na papierze ręcznikowym w celu odsączenia tłuszczu.
