Wygląda na to, że dla niektórych kobiet czas stanął w miejscu. Seksowne, piękne i szczupłe gwiazdy w wieku znacznie powyżej czterdziestki już nie są ewenementem: Jennifer Lopez, Sandra Bullock czy Jennifer Aniston niezmiennie zachwycają swoim wyglądem. Nie inaczej jest w przypadku Pierwszej Damy Stanów Zjednoczonych. Melania Trump zdradziła, dzięki czemu zawdzięcza nienaganną sylwetkę i zdrową cerę.
49-letnia żona prezydenta Donalda Trumpa praktycznie od najmłodszych lat dba o swój wygląd. Przez pewien czas pracowała jako modelka, a jej perfekcyjne (i roznegliżowane) ciało zdobiło okładki magazynów dla panów. Melania twierdzi, że jej ciało to efekt nie tyle zdrowej diety, co zdrowego stylu życia. W czasie spotkań z uczniami amerykańskich szkół namawia ich do "jedzenia warzyw i owoców, żeby rośli zdrowo i dbali o siebie". Właśnie tak odżywia się Melania i dlatego nigdy nie była na żadnej diecie. Ba, nawet pozwala sobie na małe grzeszki w postaci gorzkiej lub mlecznej czekolady, a także lodów. Lubi też podjadać owoce, i to codziennie.
Wszystkich zachęca do picia dużej ilości wody, a także stosowania suplementów witamin takich jak A, C i E. Zdaniem byłej modelki, odpowiednie nawilżenie organizmu od środka oraz zrównoważona dieta bogata w substancje odżywcze to klucz do tego, by nigdy nie katować się dietą. Melania ma też swój poranny rytuał - dzień zaczyna pożywną owsianką albo coraz modniejszym smoothie warzywno-owocowym. Po prostu nie wyobraża sobie dnia bez zdrowego śniadania. Poza tym Pierwsza Dama jest wielką fanką aktywności fizycznej, szczególnie chętnie wybiera pilates, który działa na nią relaksująco.
Jak widać, nie trzeba przestrzegać rygorystycznych diet, żeby chwalić się piękną sylwetką, promienną cerą oraz lśniącymi włosami. Nie trzeba też rezygnować z ulubionych dań (Melania nie wyobraża sobie nie zjeść kurczaka parmigiana będąc w Nowym Jorku, czyli kurczaka zapiekanego pod sosem pomidorowym z mozzarellą i parmezanem. Wystarczy trzymać się zdrowej diety, ćwiczyć i dla zachowania równowagi od czasu do czasu pozwolić sobie na kulinarny grzech.
