Po każdej jej opowieści na temat tego dania ślina ciekła mi po sam pas, więc w końcu musieliśmy ugotować to wspólnie, zaś później ja powtórzyłem ten przepis kilkukrotnie w domu, by w końcu dzisiaj się z Wami nim podzielić. Międzynarodowe środowisko i posługiwanie się kilkoma językami na co dzień sprzyja poznawaniu wzajemnej kultury i zwyczajów; w szczególności tych kulinarnych, bo większość rozmów zwykle jakimś dziwnym trafem kończy się na jedzeniu. Podstawowym składnikiem pasta al forno jest mięsny sos boloński, czyli ragù, który miesza się z penne rigate (grubymi rurkami) oraz parmezanem i przekłada włoskimi wędlinami (zwykle salame, prosciutto cotto i mortadellą) oraz ugotowanym na twardo jajkami. 😉 W tym przepisie na pasta al forno skupiłem się na przygotowaniu dobrego domowego ragù, które gotowałem grubo ponad 2 godziny, jak nakazuje Accademia della Cucina Italiana. Pasta al forno jest niestety daniem dość pracochłonnym (głównie przez ragù) i na południu Włoch robi się ją zwykle w niedzielę lub Święta. Tak jak wszystkie dania makaronowe pasta al forno to primo piatto i serwuje się ją przed daniem głównym, ale według mnie jest tak sycąca, że nie zmieścicie już nawet deseru. W ogóle, jeżeli jesteście ciekawi historii samego sosu bolońskiego i dlaczego oryginalne ragù różni się od tego przygotowywanego w większości polskich gospodarstw domowych, to odsyłam Was do mojego poprzedniego wpisu, gdzie zdradzam kilka tajników. Wierzch zapiekanki przykrywa się zwykle beszamelem, chociaż równie popularna jest mozzarella (lub scamorza), a następnie wszystko zapieka się w piekarniku. Tutaj nawet mowa Dantego mnie nie zniechęca, bo po kilku miesiącach przebywania w tym towarzystwie mój zasób słów dotyczących przygotowywania posiłków zbliża się do poziomu native’a. Jednym z takich przepisów jest właśnie pasta al forno, którą na specjalne okazje przygotowuje moja włoska przyjaciółka wspólnie ze swoją nonną. Jedną z największych zalet w mojej pracy na etacie jest poznawanie ludzi z całego świata.