Najsmaczniejsze były te, które najmocniej się napuszyły 🙂 360 g ciepłej wody 1 op. suchych drożdży (7g) 500 g mąki pszennej 1 i 1/2 łyżeczki soli morskiej 1 i 1/2 łyżeczki cukru 5-6 łyżek oleju lub oliwy Mąkę przesiewamy do miski. Początkowo planowałam wykonać bułeczki, które wykorzystałam do kanapek BLT (zobacz przepis na kanapki BLT), ale w porę zorientowałam się, że nie mam aż tyle czasu. wymaga od nas trochę czasu (samo wyrastanie ciasta zajmuje około 3 godziny), ale użyte składniki są ogólnie dostępne i pewnie większość ma takie w domu bez specjalnego wychodzenia na zakupy. Do wałkowania na blaszce dobrze sprawdza się wałek bez rączek (np taki wałek marmurowy, lub taki z dozownikiem do mąki). Ciasto przykrywamy bawełnianą ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na około 2 godziny. Blachę do pieczenia (taką z wyposażenia piekarnika) wykładamy papierem do pieczenia. Żeby nie niszczyć kształtu bułek, oprószałam taką łopatkę mąką i delikatnie odkrawałam, nie szarpiąc tylko delikatnie dociskając i odrywając dłonią tą część, którą planowałam odrzucić. Ciasto kroimy na bułeczki bezpośrednio na blaszce. Jedną bułkę, tę która była przy brzegu blaszki, najcieńsza i jednocześnie poszarpała się lekko, zanim załapałam jak należy je kroić, połączyłam ze ścinkami i uformowałam w dłoniach prostokątną bułkę. Ciasto jest gotowe, gdy ścianki miski pozostają czyste, a ciasto nie klei się do rąk. Ok, w pierwszym odruchu chciałam ją kupić, ale te dostępne na stoisku wyglądały jakoś tak …. marnie. Po tym czasie wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 240 stopni na około 20 minut (do uzyskania złotego koloru). By papier się nie ślizgał po blaszce, można przykleić go do formy za pomocą niewielkiej ilości masła. Na blachę wykładamy ciasto i rozciągamy lub wałkujemy je, by zajęło mniej więcej całą powierzchnię blaszki. W dodatku odrzuca mnie, gdy widzę, że nie wszyscy korzystają z foliowych rękawiczek Następnie kroimy na prostokątne bułeczki (u mnie 8 sztuk), pozostawiając pomiędzy nimi niewielkie odstępy.
