Nie wiem czy to mój błąd czy tak ma być, ale murzynek z tego przepisu wyszedł mi dosyć zbity, konsystencją przypominający piernik (zdecydowanie inny niż np znany mi z tego ciasta (KLIK), tego (KLIK) czy tego (KLIK). Dodatkowo: - 300 g grubo krojonych orzechów włoskich - 150 g cukru - 200 g masła - 1 op. cukru wanilinowego - 5 łyżek wody Masło, cukier, kakao i wodę umieszczamy w rondelku. Domyślam się, że raczej tak być powinno, żeby utrzymał dość solidną porcję orzechów, które znajdują się na wierzchu. Może trochę brakuje tej wilgotności i miękkości samego ciasta, ale do popołudniowej herbaty jest idealne. - 250 g masła - 1 szkl. drobnego cukru - 3 łyżki kakao - 1 op. cukru wanilinowego - 1/2 szkl. Ciasto przelewamy do formy (21x32cm) wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 40 minut. Każdy kto uważnie śledzi bloga wie, że jestem fanką przepisów na ciasta siostry Anastazji. Odstawiamy do lekkiego przestudzenia, po czym rozprowadzamy na wierzchu upieczonego ciasta. Wiele osób uważa (i słusznie zresztą;)), że siostra specjalizuje się w warstwowych przekładańcach. Następnie wsypujemy przesianą z proszkiem do pieczenia mąkę, mieszamy do połączenia.
