Składniki: - schab - ilość plastrów w zależności od potrzeb - słonina - 2x więcej plastrów niż mamy schabu - ogórek kiszony - cebula - ząbki czosnku - majeranek, papryka czerwona, sól i pieprz - niewielkie, równe ziemniaki - u mnie kilogram - łyżka cukru - łyżka soli - łyżka oliwy Ziemniaki obieram, lub skrobię, jeżeli są na tyle młode. Ok, już tłumaczę: Słonina sprawi, że roladki ze schabu będą rozpływające się w ustach i nie będą strukturą przypominały płyty wiórowej. Chodzi o dwa magiczne składniki, które masz w domu, a jeżeli nie masz to dostaniesz w każdym najbliższym sklepie. Ale chcę zdradzić Wam tutaj dwa patenty, o których może wiecie już od dawna, a może będą zupełną nowością. Na każdym kotlecie układam po dwa plastry słoniny, kilka plasterków czosnku, pasek ogórka i kilka kawałków cebuli. W połowie czasu pieczenia na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wykładam ziemniaki, skrapiam oliwą i posypuję grubą solą morską. Spinam wykałaczką lub dwoma. Na dnie naczynia żaroodpornego układam kilka dodatkowych plastrów słoniny i kawałki pozostałej cebuli. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, ze cukier podkręci smak ziemniaka. Przed pieczeniem, ziemniaki obgotowuję, ale tylko do momentu zagotowania się wody. Oczywiście, mogłabym pominąć ten etap, wtedy ziemniaki będą mniej kremowe, a skórka twardsza i grubsza.
