Nie trzeba się w nie wgryzać, ale na szczęście formę trzymają;) Jeśli lubicie mało orzechowe, spróbujcie. 200 g gładkiego masła orzechowego 130 g cukru pudru 50 g ciemnego cukru muscovado 50 g miękkiego masła Z tego też powodu przepis jednak trafia na blog – z pewnością kiedyś zażyczą sobie powtórkę;) Mąż skomentował te pralinki w ten sposób: to jest takie coś, że ręka sama sięga po kolejny kawałek. Ja, jak pisałam na wstępie, tego zachwytu nie podzielam, ale prawda jest też taka, że za samym masłem orzechowym nigdy jakoś szczególnie nie przepadałam. Początkowo sądziłam, że wpis ten nie ukaże się na blogu, gdyż mnie te pralinki nie zachwyciły. Dodatkowo: 200 g mlecznej czekolady 100 g gorzkiej czekolady 1 łyżka masła Do miski przekładamy miękkie masło, masło orzechowe oraz oba cukry. Co natomiast mogę powiedzieć o samych pralinkach, to to, że rozpływają się na języku – i to dosłowne stwierdzenie;) Polewę czekoladową odstawiamy na chwilę do lekkiego przestudzenia, a następnie wylewamy na masę orzechową.