Farsz zrobiłam na oko, ale okazało się, że trafiłam z proporcjami idealnie – nie zostało mi ani farszu ani ciasta. Chciałam, żeby pierogi miały kształt trójkąta więc wycinałam kwadraty przy linijce – ale to oczywiście nie jest koniecznie, sprawdzi się każdy pierogowy kształt. Nie chodzi tu zupełnie o kształt – tylko o idealne ciasto od pierogowej weteranki i lekki farsz botwinkowo-serowo-czosnkowy. Ale możecie pominąć jeden z nich – parmezan też można podać na wierzchu, a zamiast mascarpone dodać ricottę. Nie jestem osobą pierogową, dużo z tym roboty, naprawdę na palcach jednej ręki mogę policzyć samodzielnie wykonane przeze mnie pierogi. Po ciasto na pierogi udałam się więc do mojej mamy – wyjadaczki pierogowej. Serio – te pierogi z botwinką były o-błę-dne!