;) A przepis jest z forum CinCin. - 125 g margaryny - 8 łyżek mleka - szklanka cukru - 3 kopiaste łyżki kakao - 3 szklanki płatków owsianych (błyskawicznych; można część zastąpić np. rodzynkami czy wiórkami kokosowymi) Margarynę, mleko, cukier i kakao umieścić w garnuszku i gotować na wolnym ogniu aż do rozpuszczenia cukru. ;) Ale od początku... Piątkowe popołudnia są chwilą, w której adrenalina gromadząca się przez 5 wcześniejszych dni całkowicie mnie opuszcza (na całe dwa i pół kolejnych dni ;)) i koło godziny 17 jestem najzwyczajniej w świecie ścięta. W zasadzie wracam do domu, jem obiad i można do mnie mówić i mówić, i mówić, i mówić, i mówić [...], a żadna informacja nie zostanie przeze mnie przyswojona. A w między czasie zrobiłam te ciasteczka - zamieniłam część płatków na wiórki kokosowe, bo o 12 w nocy nie można (chyba?) zastać sklepu otwartego. Zrobiłam herbatę, myślę wypiję ją w ich towarzystwie, żebym nie wyszła na gbura ;), siadam na kanapie, włączają film. W efekcie poszłam spać po pierwszej, bo tak przejęłam się seansem, że analizowałam każdy szczegół. I mój osobisty hołd dla Natury w podziękowaniu za przemianę materii, jaką mnie obdarzyła! Oczywiście, że mnie wciągnął już po kilku minutach, więc musiałam obejrzeć do końca! Dziwię się doprawdy, że nie wyglądam jak przeciętny obywatel USA. PS