Składniki: – 1 polędwiczka wieprzowa (ok. 500g) – 250ml wody – 100ml białego, wytrawnego wina – 100ml śmietanki 30% – 60g suszonych pomidorów w oleju – pół pęczka natki pietruszki – 2 łyżki sosu sojowego – 1 łyżka oleju spod pomidorów – 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej – 1/3-1/2 pieprzu cayenne – sól, pieprz Byłam blada, miałam suchą skórę, cienie pod oczami i byłam po prostu smutna, mimo, że opowiadałam jak świetnie czułam się na tej diecie. Był to okres zimowy, więc dość ubogi w różnorodność warzyw w naszym kraju, a na diecie wegańskiej byłam już ponad pół roku. Będąc na diecie wegańskiej, z czysto zdrowotnych powodów, nie jadłam ani nabiału, ani mięsa. Gdy mój mężczyzna to zobaczył, cieszył się razem ze mną i sam był w szoku, jak bardzo delektuję się każdym jednym kawałeczkiem. Przepis, który dziś pragnę Wam zaprezentować, mocno zakorzenił się w mojej głowie i bardzo dobrze mi się kojarzy. Jednak moja rodzina nadal była mięsna, a obowiązek wykarmienia moich bliskich nadal spoczywał na mojej głowie, więc prócz wegańskich dań, od czasu do czasu musiałam zaserwować im jakieś mięsko. Suszone pomidory kroimy w kawałeczki i wraz z winem zagotowujemy w rondelku, odstawiamy. Któregoś dnia postanowiłam przygotować moim bliskim polędwiczki z tego przepisu, które robiłam już nieraz i zawsze uważałam, że są pyszne. Po tej historii, doszłam do wniosku, że nie warto narzucać sobie niczego na siłę. W związku z tym, zachęcam Was do wypróbowania tego przepisu, gdyż jest on po prostu boski! Będąc na diecie wegańskiej niestety nie byłam szczęśliwa. Tego dnia miałam lekkie załamanie i miałam ogromną ochotę podjeść coś nie-wegańskiego. Danie to nie było tylko pyszne, ono było najlepsze na świecie!