Chociaż pandemia oficjalnie dobiegła końca, świat wciąż uczy się żyć z mutującym wirusem. Najnowszy wariant koronawirusa – Nimbus – właśnie dotarł do Europy i już odpowiada za znaczący odsetek zachorowań w USA. Czym się różni od wcześniejszych wersji?
Bardziej zaraźliwy, ale mniej groźny?
Nowy wariant koronawirusa NB.1.8.1, określany nazwą Nimbus, został po raz pierwszy zidentyfikowany w Chinach, a następnie szybko rozprzestrzenił się do Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich. W USA już na początku czerwca 2025 r. odpowiadał za 37% wszystkich przypadków COVID-19, co stanowi znaczny wzrost w porównaniu do zaledwie 5% miesiąc wcześniej.
Eksperci tłumaczą, że jest to kolejna odmiana wariantu Omikron, znana również jako XVD.1.5.1, która dzięki zmianom w strukturze białek kolca zyskała większą zdolność wiązania się z komórkami człowieka.
Europa na celowniku – gdzie wykryto Nimbus?
Choć liczba zakażeń na Starym Kontynencie nie jest jeszcze wysoka, WHO i CDC potwierdzają przypadki w takich krajach jak: Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania, Szwecja, Irlandia i Finlandia.
Obecnie są to pojedyncze zachorowania, jednak specjaliści nie wykluczają letniej fali zakażeń z uwagi na dużą zaraźliwość wariantu.
Najbardziej charakterystyczny objaw
To, co odróżnia Nimbusa od poprzednich wersji wirusa, to przede wszystkim nietypowy i wyjątkowo silny ból gardła. Pacjenci opisują go jako "przeszywający", a lekarze mówią nawet o wrażeniu „jakby gardło było pocięte żyletką”.
Inne objawy zgłaszane przez osoby zakażone:
-
katar i kaszel,
-
utrata węchu i smaku,
-
gorączka,
-
bóle mięśni i głowy,
-
nudności, biegunka i wymioty,
-
zmęczenie i duszności.
Czy szczepionki działają?
Dobra wiadomość: mimo że Nimbus to kolejna mutacja koronawirusa, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podkreśla, że aktualne szczepionki pozostają skuteczne przeciwko tej odmianie.
Nie zaobserwowano również wzrostu liczby ciężkich zachorowań ani hospitalizacji, co oznacza, że wariant nie jest bardziej niebezpieczny niż wcześniejsze odmiany Omikrona.
Czy powtórzy się scenariusz z 2024 roku?
Eksperci, m.in. prof. Leana Wen z George Washington University, sugerują, że latem 2025 może dojść do zwiększenia liczby zakażeń, podobnie jak to miało miejsce w ubiegłym roku. Jednak aktualnie nie ma sygnałów o potrzebie wprowadzania nowych restrykcji sanitarnych.
Pandemia w tle: 5 lat od jej wybuchu
Mija właśnie pięć lat od ogłoszenia w Polsce stanu epidemii COVID-19 (20 marca 2020 r.), który trwał aż 787 dni. Przez ten czas w kraju potwierdzono ponad 6 milionów zakażeń, a najbardziej dramatyczne skutki miały warianty alfa i delta. Dziś pamięć o tamtych dniach blednie, choć koronawirus nadal krąży w nowych formach.