Niewielu kibiców spodziewało się tak emocjonującego zakończenia 93. edycji 24-godzinnego Le Mans. Robert Kubica sięgnął po zwycięstwo, które już teraz określane jest jako jeden z najważniejszych momentów w historii polskiego motorsportu. Towarzyszyła mu międzynarodowa ekipa, ale to właśnie Polak przeciął linię mety jako lider – na oczach setek tysięcy fanów na torze i milionów przed ekranami.
Kubica zamyka wyścig – i przechodzi do historii
Wyścig rozpoczął się w sobotę 14 czerwca 2025 r. o godzinie 16:00. Drużyna AF Corse, do której należy Robert Kubica, od początku utrzymywała się w ścisłej czołówce. Mimo że ich bolid z numerem 83 startował dopiero z 13. miejsca, szybko zaczął przebijać się na szczyt stawki.
Na ostatnich kilka godzin za kierownicą wsiadł sam Kubica. Na zmianę tracił i odzyskiwał prowadzenie, w zależności od taktyki pit stopów, ale gdy wszystko rozstrzygało się w decydujących minutach, był bezbłędny. Ostatecznie przeciął linię mety z przewagą ponad 14 sekund nad zespołem Porsche Penske Motorsport, zapewniając sobie i zespołowi historyczne zwycięstwo w kategorii Hypercar.
Podwójna radość dla Polski
To nie był jedyny powód do dumy dla polskich fanów. W klasie LMP2 triumfował zespół Inter Europol Competition, w składzie z Jakubem Śmiechowskim. Choć drużyna została ukarana na ostatnim etapie rywalizacji, błędy rywali pozwoliły im utrzymać prowadzenie do samego końca. To drugie zwycięstwo tej ekipy w Le Mans, po sukcesie sprzed dwóch lat.
Zacięta walka i błąd rywali dają szansę Kubicy
O zwycięstwie Kubicy przesądził nie tylko talent, ale również błąd konkurencji. W niedzielę, tuż po godzinie 11:00, kierowca prowadzącego Ferrari #51 – Alessandro Pier Guidi – wypadł z trasy. To właśnie wtedy zespół AF Corse objął prowadzenie, które utrzymał aż do końca.
W ostatnich 40 minutach Kubica notował najlepsze czasy okrążeń i wypracował bezpieczną przewagę nad ścigającym go Porsche. Choć każda sekunda była na wagę złota, Polak zachował zimną krew i dowiózł zwycięstwo z pewnością i spokojem do samej mety.
Wyjątkowy termin – symboliczna data zwycięstwa
Zwycięstwo Kubicy miało miejsce niemal dokładnie 17 lat po jego jedynym triumfie w wyścigu Formuły 1 – Grand Prix Kanady w 2008 roku. Tamten sukces odniósł dokładnie rok po groźnym wypadku na tym samym torze, co sprawia, że tegoroczny triumf w Le Mans nabiera szczególnego, symbolicznego znaczenia.
„Lepszy scenariusz nie mógł się nam przydarzyć”
Po przekroczeniu mety, Kubica nie krył emocji.
– „Dziękuję, dziękuję wszystkim” – powiedział przez radio, kierując słowa do zespołu i kibiców.
Na trybunach obecnych było aż 300 tysięcy fanów, a atmosfera była niemal jak podczas meczu finałowego mistrzostw świata.
W wywiadzie po wyścigu przyznał:
– „Lepszy scenariusz nie mógł się nam przydarzyć. To coś wyjątkowego. Jesteśmy dumni z tego, co osiągnęliśmy.”
Ferrari 499P dominuje po raz trzeci z rzędu
Zwycięski pojazd – Ferrari 499P – to konstrukcja, która już trzeci rok z rzędu kończy rywalizację w Le Mans na najwyższym stopniu podium. Poprzednio triumfowały fabryczne zespoły z numerami 50 i 51, w tym roku udało się to prywatnemu teamowi AF Corse z Robertem Kubicą na pokładzie.
Jeden z największych sukcesów w karierze Roberta Kubicy
Choć kariera Roberta Kubicy obfitowała w emocje – od Formuły 1 po rajdy – zwycięstwo w Le Mans stanowi nowy, wyjątkowy rozdział. Pokazuje nie tylko jego sportową klasę, ale i determinację, by wracać na szczyt, mimo przeciwności losu.
Polscy kibice długo czekali na ten moment. W 2021 roku Kubica był blisko zwycięstwa w Le Mans jako kierowca zespołu WRT – wtedy zabrakło mu zaledwie kilku minut. Tym razem dopiął swego.