Zwykłe opóźnienie na drodze okazało się w tym przypadku różnicą między życiem a śmiercią. Gdyby Bhoomi Chauhan dotarła na lotnisko nieco wcześniej, jej historia mogłaby skończyć się tragicznie. Dziś mówi o cudzie, który sprawił, że żyje.
Katastrofa tuż po starcie – 12 czerwca 2025
W czwartek rano w indyjskim Ahmadabadzie doszło do jednej z najtragiczniejszych katastrof lotniczych ostatnich lat. Samolot Air India, Boeing 787-8 Dreamliner, miał lecieć do Londynu z 242 osobami na pokładzie. Niestety, maszyna rozbiła się tuż po starcie, uderzając w budynek szkoły medycznej BJ Medical College. Na miejscu zginęli zarówno pasażerowie, jak i część osób znajdujących się w budynku — łącznie 265 ofiar.
Dreamliner spadał niemal natychmiast po wzniesieniu
Według danych z Flightradar, samolot utracił kontakt z wieżą kontrolną zaledwie kilka sekund po starcie, osiągając jedynie 190 metrów wysokości. Piloci zdążyli jeszcze nadać sygnał mayday, zanim doszło do tragedii. Powody katastrofy są nadal ustalane, ale eksperci mówią o możliwej awarii technicznej.
"Byłam wściekła… dziś wiem, że to cud"
Bhoomi Chauhan, 28-letnia studentka z Bristolu, miała miejsce 36G w klasie ekonomicznej feralnego lotu AI171. Jechała z mężem z oddalonego o 200 km miasta, ale w Ahmadabadzie utknęli w korku. Na lotnisko dotarli 10 minut po zakończeniu odprawy. Choć miała bilet i była odprawiona online, personel nie wpuścił jej na pokład.
– Błagałam, by mnie przepuścili, ale usłyszałam „nie” – relacjonuje. – Byliśmy sfrustrowani, mieliśmy żal do kierowcy i chcieliśmy po prostu odzyskać pieniądze za bilet. Wtedy zadzwonił telefon...
Telefon, który zmienił wszystko
Chwilę po tym, jak opuścili lotnisko i zatrzymali się, by napić się herbaty, Bhoomi dostała wiadomość o katastrofie. Samolot, którym miała lecieć, właśnie się rozbił.
– To nieprawdopodobne. To cud, że żyję – powiedziała w rozmowie z BBC Gujarati.
Jeden pasażer przeżył — 40-letni Brytyjczyk
Na pokładzie samolotu było 169 obywateli Indii, 53 Brytyjczyków, 7 Portugalczyków i 1 Kanadyjczyk. Spośród 242 osób lecących feralnym lotem, przeżył tylko jeden pasażer – 40-letni Vishwash Kumar Ramesh, Brytyjczyk pochodzenia indyjskiego. Zdołał samodzielnie opuścić wrak i został przewieziony do szpitala z poważnymi obrażeniami. Jego brat zginął na miejscu.
Na ziemi – mimo ofiar śmiertelnych w budynku BJ Medical College – ratownikom udało się uratować ponad 60 osób, z których wiele doznało poważnych obrażeń.
Narastające pytania, niewyjaśnione przyczyny
Przyczyny katastrofy wciąż pozostają niewyjaśnione. Indyjskie władze lotnicze prowadzą śledztwo we współpracy z amerykańską NTSB i brytyjskim AAIB. Zabezpieczono już rejestratory lotu, które mają rzucić światło na ostatnie sekundy działania maszyn pokładowych.
Eksperci analizują możliwe scenariusze: od awarii układu klap, przez problemy z silnikami, po błędy w procedurze startu. Na razie jednak żadna z wersji nie została potwierdzona. Linie Air India zapewniają o pełnej współpracy i wsparciu dla rodzin ofiar.