Caroline Derpieński, która jeszcze jakiś czas temu pokazywała swoje luksusowe życie, twierdzi, że ma problemy finansowe. Z tego względu prosiła nawet swoich fanów wpłacanie jej pieniędzy. Teraz jednak okazuje się, że jej sytuacja chyba nie jest aż tak zła, jak próbowała ją malować celebrytka. Tym bardziej, że jak twierdzi, znalazła sobie nowy sposób zarobku.
Koniec związku i luksusów Caroline Derpieński
Jakiś czas temu celebrytka ogłosiła, że jej związek z majętnym Krzysztofem Porowskim się zakończył. Od tamtej pory życie Caroline miało się diametralnie zmienić. Nie ma już bowiem pieniędzy na drogie torebki i inne luksusy.
"Aktualnie znajduje się w Walmarcie. Będę próbować robić sobie zakupy spożywcze. Coś do jedzenia, bo nie mam co jeść" — wyznała Derpieński.
Aby jeszcze bardziej podkreślić, w jak tragicznej sytuacji się znalazła, Derpienski włączyła nawet transmisje na żywo i pokazała swoją prawie pustą lodówkę i kilka zepsutych bananów.
"Wszystko, co mam niestety. Czyli nic nie mam" — powiedziała do swoich obserwatorów podczas transmisji na TikToku.
"No ja wiem, że czuć biedę, dlatego możecie wpłacać mi pieniążki. W stu procentach na Moriska, bo już karmy psie nam się kończą" — mówiła.
Pieniądze na klub się jednak znalazły
Fani Caroline Derpieński czują się jednak oszukani, bo pomimo twierdzenia, że nie stać jej na jedzenie, ani psią karmę, 6 listopada balowała z klubie z kieliszkiem szampana w ręce.
Swoją wizytą w klubie podzieliła się na Instagramie, a więc podejrzenia, że wcale nie jest aż tak biedna, szybko obiegły sieć.
Celebrytka podzieliła się też z fanami swoim pomysłem na dodatkowy zarobek. Zachęciła bowiem do wykupienia subskrypcji na swoim Instagramie, za którą trzeba zapłacić aż 50,99 zł.
Postanowiłam, że koniec szlochania, koniec smutnych cytatów i po prostu wracam na właściwą ścieżkę. Nikt mi nie da pieniędzy, nikt mnie nie podniesie, nikt mi na talerzu nic nie poda. Muszę wziąć się w garść. Brać oferty pracy, szukać reklam na Instagramie, wyjść do ludzi [...] - zapowiedziała.