Przepis
Zachciało się mężowi burgerów i okazało się, że roboty z tym co nie miara...
Zakupił sos barbecue pewnej znanej firmy, ale jak przeczytałam skład, to kazałam mu wyrzucić :) Powiedziałam, że jak ma być burger, to trzeba go zrobić możliwie na zdrowo, a wtedy grzech rozpusty smakowej będzie mniejszy i wybaczalny. Determinacja męża była tak duża, że gdy następnego dnia wróciłam z pracy, sos był gotowy... i już w drzwiach przywitał mnie słowami "Spróbuj, a jeśli będzie dobre, to piecz bułki..." :) "Już się rozpędziłam" prawię mu, ale po spróbowaniu tego sosu nie pozostało mi nic innego, jak pieczenie buł na burgery. Tak powstał pomysł na cykl "Burger w trzech krokach" = sos + buły + 100 % wołowiny z ulubionymi nań dodatkami :) Dziś zaczynamy sosem BBQ, buły upiekłam wg jednego z wcześniejszych przepisów, a jutro zapraszamy na finał :)
Składniki:
1 świeża papryczka chili
1 świeża papryczka pepperoni
(bez pestek, choć można dać z pestkami - będzie bardziej ostre!)
1 średnia cebula
1 duży ząbek czosnku
200 g ketchupu
125 ml wody
2 łyżki miodu
2 łyżki cukru trzcinowego
2 łyżki musztardy sarepskiej
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżeczki przecieru pomidorowego
2 łyżki masła
50 ml whisky
1 płaska łyżeczka papryki
szczypta tymianku
20-25 g wędzonego dorsza
Papryczki siekamy drobniutko z cebulką oraz czosnkiem, wrzucamy do rozgrzanego rondelka i podduszamy. Po chwili dodajemy ketchup (bez konserwantów), wodę, miód, cukier, musztardę, sos sojowy, przecier pomidorowy oraz masło - czyli wszystko na raz :) Mieszając doprowadzamy do wrzenia, dodajemy jeszcze przyprawy oraz whisky. Gotujemy przez kilka minut, po czym dodajemy jeszcze odrobinę rozdrobnionego wędzonego dorsza, który nada sosowi słynny "dymny posmak". Sos miksujemy blenderem na gładka masę i dalej na wolniutkim ogniu pyrtolimy do zgęstnienia, czyli np.: przez jakieś 20-30 minut na dwójeczce kuchenki indukcyjnej, mieszając co kilka minut.