Przepis
Całkiem niedawno robiłam tajską zupę z krewetkami bazując na produkcie Winiary "Pomysł na... tajską zupę", bo chciałam wziąć udział w konkursie na kreatywne użycie tej "zupy". Nie każdy jednak lubi krewetki, więc postanowiłam spróbować wersji zbliżonej do tego, co napisane jest na opakowaniu. Nietypowy jest jednak sposób podania i serduszka, które pływają w zupie wywołując uśmiech najbardziej markotnych ludzi. Moja tajska zupa idealnie sprawdzi się na jakąś ważną okazję - np. zbliżające się Walentynki czy Dzień Kobiet. Rozchmurzy też dziewczynę, która właśnie rzuciła "focha" a chłopaka przekona do wszystkiego! Wykorzystajcie ją bez skrupułów.
SKŁADNIKI:
- 1 torebka "Pomysł na... tajską zupę z kurczakiem" Winiary
- pęczek dymki lub jedna średnia cebula ok. 20-30 g
- 1 średnia marchewka ok. 100 g
- pół puszki kukurydzy konserwowej ok. 170 g
- pierś z kurczaka ok. 150 g
- ananas w całości, niezbyt duży ok. 1,5 kg
PRZYGOTOWANIE:
Do 750 ml wody wsypuję zawartość większej torebki. Kiedy pierwsza część zupy zaczyna się gotować kroję kurczaka w kostkę i dodaję do garnka. Dymkę kroję na talarki i także przekładam do gotującej się mieszanki. Najwięcej zabawy jest z marchewkowymi serduszkami. Marchewkę obieram, a później nadaje jej odpowiedni, serduszkowy kształt, żeby hurtowo wyprodukować serduszka. Najłatwiej zrobić to obieraczką do warzyw, ale można też użyć zwykłego noża. Wzdłuż marchewki wycinamy najpierw trójkątną "wyrwę", boki ścinamy po skosie. Dokładnie tak jak na zdjęciu:
Teraz wystarczy pokroić marchewkę na plasterki a wyjdą nam idealne serduszka. Wrzucam je do garnka. Kiedy mięso i warzywa zmiękną rozpuszczam zawartość mniejszej torebki w 250 ml zimnej wody. Mieszankę przelewam do zupy. Otwieram kukurydzę, odcedzam z zalewy i połowę puszki przesypuję do garnka. Teraz mieszam wszystko razem, zostawiam na małym ogniu i zabieram się za ananasa.
Dużym nożem kroję cały owoc (razem z liśćmi) w poprzek, na pół. Teraz kulkownicą (możecie zastąpić ją łyżką) wydrążam środek zostawiając centymetrową warstwę. Miąższ ananasa z jednej połówki dodaję do zupy - zupełnie się rozpadnie i o to chodzi. Nie bójcie się, zupa nie zrobi się słodka - na języku będzie zostawał tylko delikatny ananasowy posmak. Naprawdę robi super wrażenie!
Wszystko razem gotuję jeszcze kilka minut, żeby smaki się wymieszały. Na koniec przelewam zupę do wydrążonych ananasów i zbieram pochwały! :)