Już niebawem na platformę Netflix trafi kolejna część głośnej serii “365 dni”. Pojawiła się już zapowiedź filmu, który (tak jak dwie poprzednie części) został oceniony przez internautów bardzo surowo.
“Kolejne 365 dni” już niedługo trafi na Netflix
Kolejna ekranizacja erotycznej powieści Blanki Lipińskiej w reżyserii Barbary Białowąs już niedługo będzie mieć swoją premierę na platformie Netflix.
Film, choć w Polsce i za granicą został oceniony bardzo surowo, wciąż może pochwalić się tym, że był swego czasu najchętniej oglądanym filmem na Netflixie w aż 75 krajach. Niedawno ukazała się druga część filmu - “365 dni: ten dzień”. Już niedługo, bo 19 sierpnia, na Netflix wchodzi kolejna część, ponieważ obie były kręcone we Włoszech jednocześnie.
Widzom nie przypadła do gustu zapowiedź kolejnej części filmu
W udostępnionym na Youtubie fragmencie możemy zobaczyć wcielającą się w postać Olgi Magdalenę Lamparską oraz Natalie Siwiec grającą Emi. Pojawia się też scena stojącego nad grobem brata Massimo, a na cmentarzu towarzyszy mu Simone Sussina, czyli filmowy Nacho.
Związek Laury i Massino wisi na włosku. Para stara się przezwyciężyć problemy z zaufaniem, zazdrością i nieustępliwym Nacho, który próbuje ich rozdzielić — czytamy w opisie pod fragmentem opublikowanym na YouTubie.
Jak można się domyślać po recenzjach poprzednich części, opublikowany fragment filmu także nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Nie zmienia to jednak faktu, że tak jak w przypadku pierwszej i drugiej części przygód Massimo i Laury, pomimo złych opinii film i tak będzie obejrzany prawdopodobnie przez miliony osób.
Fakt, że ten film osiągnął taką popularność w Ameryce Południowej, jest smutny i dużo mówi o patriarchacie tam panującym.
Nie zajęło im nawet 365 dni nagranie kolejnego jakże ekscytującego filmu. Ciekawe, ile spędzili nad dialogami;
Nieee, proszę. Za jakie grzechy;
Blanka znów zarobi miliony na tandetnym filmie;
365 dni: Kolejne g*wno. Taki tytuł powinien być;
