„Taniec z gwiazdami”: Krzysztof Rutkowski może zarobić w programie fortunę
Już jesienią rusza nowa edycja programu Taniec z gwiazdami. Chociaż informacje te nie są oficjalnie potwierdzone przez produkcję, prawdopodobnie jednym z uczestników 13. sezonu będzie Krzysztof Rutkowski. Jak podają media, znany detektyw mógł wynegocjować pokaźną stawkę za odcinek.
Nowy sezon Tańca z gwiazdami
Nie ma wątpliwości, że Taniec z gwiazdami to jeden najbardziej popularnych tanecznych show w Polsce. Pierwsze sezony emitowane były z dużym sukcesem na antenie TVN, jednak kilka lat temu Polsat wykupił licencję na dalsze edycje TzG.
Jak wiadomo, już jesienią widzowie oglądać będą mogli odcinki najnowszej edycja Tańca z gwiazdami. Które gwiazdy zobaczymy w kolejnym sezonie i która z nich ostatecznie zdobędzie nagrodę główną i Kryształową Kulę? Dotychczas produkcja nie zdradziła żadnych nazwisk, jednak nieoficjalne źródła donoszą, że pierwszymi uczestnikami, którzy zdecydowali się na udział w 13. edycji TzG, są Michał Mikołajczak i Krzysztof Rutkowski.
Ile zarobi Krzysztof Rutkowski?
Nie da się ukryć, ze informacje o tym, że Krzysztof Rutkowski będzie jedną z gwiazd nowego sezonu Tańca z gwiazdami, wyjątkowo zaskoczyła fanów show. Wiele z nich z niecierpliwością oczekuje, jak na parkiecie poradzi sobie 62-letni detektyw. Jako pierwszy informacje o tym, że Rutkowski zatańczy w TzG, podał portal pomponik.pl
„To barwna postać która wzbudzą duże emocje, jego styl i legendarna fryzura od lat są hitami w sieci. Teraz będzie miał okazję zaprezentować się z nieco innej strony” – zdradza Pomponik.pl
Wiadomo, że wszyscy uczestnicy, którzy decydują się na udział w Tańcu z gwiazdami otrzymują wynagrodzenie za każdy odcinek. Oczywiście stawki gwiazd się różnią, jednak jak podaje jeden z tabloidów, wynagrodzenie jakie wynegocjował Krzysztof Rutkowski, należy do jednych z najwyższych w historii. Prawdopodobnie detektyw może liczyć aż na 30 tys. złotych za odcinek. Jeśli 62-latek dojdzie do finału i wygra Taniec z gwiazdami, dostanie dodatkowo jeszcze 100 tys. złotych.
Robi wrażenie?