Przepis lekko zmodyfikowany z Flavour Ottolenghiego Składniki: ok 1 kg dyni ( w przepisie piżmowa, ja użyłam hokkaido bo taką miała, chociaż ona nie najlepiej sprawdza się w pieczeniu bo się rozpada) 1 cebula 6 łyżek oliwy 5 ząbków czosnku 300 g makaronu (muszelki, łazanki, kokardki – raczej mniejsze formy) 500 g jogurtu greckiego 1 łyżeczka mielonego kuminu 1/2 łyżeczki soku cytryny 2 żółtka 1 i 1/2 łyżeczki mąki kukurydzianej sól, pieprz łyżka posiekanej natki pietruszki sos chilli: 2 pomidory chilli do smaku – albo w postaci ostrej papryki, albo pasty, przyprawy etc 1 i 1/2 łyżeczki octu winnego sól, pieprz do smaku Przygotowanie: Dynię pokroić w kosteczkę, cebulę w ósemki, wymieszć z 3 łyżkami oliwy, posolić, popieprzyć, wyłożyć na blachę i piec 30 minut w 230 stopniach. Kaszka zgodnie z przepisem ma zapobiegać rozwarstwieniu się jogurtu, ale u mnie i tak się lekko rozwarstwił, więc po ugotowaniu, przelałam z powrotem do blendera, zmiksowałam i otrzymałam zwarty sos – doprawić do smaku solą ,pieprzem i sokiem z cytryny. Oczywiście od razu chcę wypróbować wszystko, a że miałam akurat dynię to na pierwszy ogień poszedł makaron z sosem jogurtowym,pieczoną dynią z cebulką, z dodatkiem ostrego sosu pomidorowego i chrupiącego czosnku. Z pomidora zdjąć skórkę, umieścić w mikserze z chilli, oliwą ze smażenia czosnku, octem, solą i pieprzem – zmiksować. Czosnek pokroić w cienkie plasterki, na patelni rozgrzać pozostałe 3 łyżki oliwy, usmażyć czosnek na lekko rumiano ( uwaga bo łatwo przypalić i będzie gorzki), wyjąć łyżką na ręcznik papierowy. Nie jest tak prosto jak w Simple (nomen omen), czy w Plenty – więcej tu składników, więcej etapów przepisu, ale jak to czytam i oglądam zdjęcia to jestem przekonana, że warto.