Dzisiaj pierwsza część naszych działań, czyli dżem śliwkowy i jego drugi wariant czekoladowy: Lista zakupów: śliwki węgierki 2 kg cukier 1 kg żelfix 2 opakowania do kremu – gorzka czekolada 200 gr. na 1 kg surowych owoców opcjonalnie dowolne orzechy – garść na 1 kg surowych owoców Przygotowanie: śliwki myjemy i pozbawiamy pestek na dno dużego garnka z grubym dnem nalewamy niewielką ilość wody wrzucamy śliwki do garnka, dodajemy żelfix i zagotowujemy (możemy to zrobić bez żelfixu, ale wtedy dużo dłużej gotujemy śliwki z cukrem) dodajemy cukier i dalej gotujemy na wolnym ogniu, od czasu do czasu mieszając, aż zgęstnieje jeśli chcecie zrobić krem śliwkowo-czekoladowy, odłóżcie dowolną ilość dżemu i dodajcie czekoladę wg. Gdy moja ciocia zadzwoniła z prośbą, żebym odebrała ją z działki, bo wujek złamał nogę i raczej nie może prowadzić auta, ucieszyłam się, że jest pretekst do wypadu za miasto. Kulinarne efekty całą zimę będą przywoływały wspomnienie tego pięknego, cichego dnia, przerywanego tylko naszym śmiechem, ratowania drzew łamiących się od ton owoców na nich i burzy, która nas złapała. Ciocia przyjęła nas pysznym obiadkiem i generalnie panie miały ochotę chyba lekko zalec po obiadku, ale mnie za bardzo gna, żeby tak leżeć i nic nie robić, więc wyciągnęłam je na spacer. Dobrze, że przyszła burza i uratowała nas od tego ratowania… Następnego dnia o mało nie zemdlałam widząc ilość jabłek i śliwek, które trzeba było jakoś przetworzyć! Ale nigdy bym nie przypuszczała, że wypad dosłownie zaowocuje wielkim wysypem śliwek, jabłek i gruszek na mój stół. Po powrocie otworzyłyśmy więc w domu przetwórnię owocową tworząc dżemy i kremy czekoladowe ze śliwek, oraz prużąc jabłuszka na szarlotkę. Zabrałam moją mamę, która jest świetnym kompanem na wypady, no i chciałam, żeby też się trochę zrelaksowała. Gałęzie aż się łamały pod ciężarem przez nikogo nie zbieranych jabłek, śliwek, gruszek… podanej proporcji, gotujcie aż czekolada się rozpuści możecie do kremu dodać też dowolne orzechy, obrane i drobno posiekane Przypomniało mi to piękną skądinąd baśń o dwóch Dorotkach, w której drzewa prosiły by im ulżyć i owoce z nich zerwać.