Widziałam jego smutną minę na tę wieść, więc postanowiłam przygotować coś specjalnie dla niego – deserek z mlekiem zagęszczonym i galaretką, bo w końcu wszystkie dzieci lubią galaretkę jak i słodkie mleko wyjadane prosto z tubki;) Ten serniczek choć pyszny, jest też niemiłosiernie słodki. Nie tak, że muszę je zjeść, ja je po prostu muszę zrobić – uzależnienie jakieś chyba;) Tym razem przygotowałam mocno alkoholowe ciasto, którego nie mogłoby zjeść moje dziecko (przepis pojawi się jeszcze na blogu). Niby fajnie się w takiej formie prezentuje, ale jest też dość problematyczny do krojenia – trzeba kroić większe kawałki, bo jednak warstwa galaretki trochę przeciąża całość – serniczek sam się kładzie na talerz. Gdy zaczęłam go przygotowywać, myślałam, że sok z cytryny trochę tę słodycz zniweluje, ale moja cytryna była chyba zbyt mała lub za mało soczysta;) Dla Synka deserek za słodki nie był, no ale HELLO, on je mleko prosto z tubki;) To oczywiście tylko moje zdanie i jeśli miałabym być tak do końca szczera, to po czasie zdanie zmieniłam – w sensie, że nie zmieniłabym tutaj nic. Następnie dodajemy ziarenka z laski wanilii, skórkę i sok z cytryny oraz serki waniliowe. Przykładamy duży talerz i odwracamy – serniczek powinien wyskoczyć z miski na talerz. mleka 3 serki homogenizowane waniliowe (w temp. pokojowej) 1 cytryna Każdą galaretkę rozpuszczamy (osobno) w półtorej szklanki gorącej wody. Mojemu Mężowi warstwa biała również najbardziej przypadła do gustu i wcale nie wydała się zbyt słodka (dla niego WOW! coś pysznego i coś całkowicie innego). 3 różnokolorowe galaretki 1/2 puszki brzoskwiń 1 laska wanilii 1 puszka słodzonego mleka skondensowanego 3 łyżki żelatyny 1/4 szkl. Następnego dnia miskę z serniczkiem zanurzamy na kilka sekund we wrzącej wodzie. Ocieramy z niej skórkę oraz wyciskamy sok. Żelatynę zalewamy zimnym mlekiem i odstawiamy do napęcznienia. Osączone z zalewy brzoskwinie kroimy na mniejsze kawałki.