Kolejnego dnia płuczemy, suszymy, obtaczamy w przyprawach (szynkę zrobiłam w czosnku, karczek w majeranku z oregano i tymiankiem).Tak przygotowane mięso wkładamy do pończochy albo siatki wędzarniczej i wieszamy w przewiewnym miejscu na co najmniej tydzień. Jako, że dawno już przejadły nam się kupne wędliny (a to za słone, a to wszystkie smakują jednakowo, a to nie wiadomo co jest w środku), w tym roku na świątecznym stole królować będą tylko domowe przysmaki. Przygotowuje drewno z czereśni lub śliwy ( w tym roku mieliśmy kawał dzikiej czereśni, która rozpanoszyła się przed domem).Wreszcie znika na cały dzień u sąsiada,który ma wędzarnię. Następnego dnia płuczemy,osuszamy ręcznikiem,obracamy w soli, wkładamy na 24 godziny do pojemnika w chłodnym miejscu. Obtaczamy w cukrze i wkładamy na 24 godziny do pojemnika w chłodnym miejscu. Tym razem jednak miałam dużo lepsze warunki,bo nasza piwnica z temperaturą ok.2-3 stopnie idealnie nadaje się do przechowywania tego wyrobu (tylko kota trzeba pilnować, by nie zapolowała na mięsko) Najpierw przygotowuje zalewę zgodnie z przepisem na opakowaniu soli peklowej, potem przez cztery dni miesza mięso w tejże zalewie. W tym roku uwędził łopatkę, karkówkę, boczek,udka z kurczaka i słoninę.