Spód: 250 g mąki pszennej 100 g masła 1 małe jajko 2 żółtka 100 g cukru pudru 8 g cukru waniliowego lub wanilinowego 1 łyżeczka proszku do pieczenia szczypta soli Sernik: 1,2 kg sera twarogowego (u mnie Wieluń Mój Ulubiony) 1 op. cukru wanilinowego (16g) 1 i 1/3 szkl. Oczywiście jedyne co robiłam, to czekałam na tytułową rosę;) Co prawda wiedziałam, że nie pojawi się ona wcześniej jak 30-60 minut od wyjęcia z piekarnika, ale i tak kręciłam się przy blacie i zerkałam na blaszkę;) Po tym czasie piekarnik wyłączamy, uchylamy drzwiczki i pozostawiamy w nim sernik na około 5 minut, następnie przenosimy na blat kuchenny (do lodówki dajemy dopiero po CAŁKOWITYM wystudzeniu). Przygotowaną masę serową ostrożnie (jest jej dużo i jest dość rzadka) przelewamy na podpieczony spód (ja wcześniej oprószyłam ciasto cienką warstwą gorzkiego kakao – daje to ciekawy efekt, jednak nie jest konieczne). cukru 4 żółtka + 1 jajko 2 op. budyniu waniliowego bez cukru 1 szkl. mleka nasionka z 1 laski wanilii 1 cytryna (skórka + sok) Beza: 6 białek 1 szkl. Białka ze szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę dodając do nich po 1 łyżce cukru. cukru szczypta soli Na stolnicę przesiewamy mąkę, dodajemy proszek do pieczenia oraz oba cukry, mieszamy. Sernik wyjmujemy z piekarnika i ostrożnie wykładamy na niego ubitą pianę z białek. Na koniec dodajemy żółtka oraz 1 małe (!) jajko. Przygotowane ciasto owijamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na około 30 minut.