Czuję, że używając świadomie tego określenia musiałabym wcześniej przetestować kilka, jak nie kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt przepisów na daną potrawę/deser, by z pełnym przekonaniem stwierdzić, że to właśnie TEN a nie inny jest najlepszy. Brownie: 200 g masła 200 g gorzkiej czekolady 250 g ciemnego cukru muscovado 3 duże jajka 130 g mąki pszennej szczypta soli morskiej Dodatkowo: 120 g orzechów laskowych 50 g ciemnego cukru muscovado 30 g miękkiego masła szczypta soli Na rozgrzanej, suchej patelni prażymy orzechy laskowe. Bo najlepszym jest coś tak długo, aż nie spróbujemy czegoś jeszcze lepszego;) Zawsze staram się pisać Wam o konkretnych potrawach tak, jak czuję. Bo przygotowując swoje pierwsze brownie (TAK! pierwsze; oczywiście nie licząc tego ;)) zasugerowałam się właśnie tym słowem najlepsze:) Choć do tej pory tego typu wypieki omijałam dość szerokim łukiem, tego najlepszego musiałam spróbować;) Przepis na nie zaczerpnęłam z bloga Candy Company. Macie czasami tak, że widząc przepis przy którym widnieje słowo najlepszy macie ochotę skorzystać właśnie z tej propozycji, a nie innej? Najlepszy sernik. Jeśli coś było nie do końca trafione w mój gust, wówczas też się o tym dowiecie czytając opis. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 170 stopni przez około 40-45 minut (ja piekłam około 55 minut; bo bałam się tej zbyt maziowej konsystencji). Odpowiem w ten sposób – do wieczora nie było po nim śladu;) warto było je upiec! Przesypujemy je na deskę do krojenia, a gdy przestygną rolujemy w dłoniach, usuwając z nich tym samym brązową skórkę. W rondelku umieszczamy masło i czekoladę – rozpuszczamy na małym ogniu, a następnie lekko studzimy. Ja nie mam w swoich przepisach dań oznaczonych słowem najlepsze.