Składniki (na ok. 4 porcje): 300 g surowego boczku w grubych plastrach (lub 300 g wędzonego boczku w cienkich plasterkach) 1 duża cebula 4 ząbki czosnku 2 puszki pomidorów suszona bazylia suszone oregano sól i świeżo mielony pieprz do smaku ok. 100 g serka mascarpone 500 g świeżego makaronu parmigiano-reggiano do posypania Przygotowanie: Na wstępie kilka słów odnośnie boczku. Siedziałam wtedy jeszcze w domu z małym Gnomem, i nie było czasu na pierdoły, ani tym bardziej na celebrowanie. W telefonie miałam tym razem tylko jedną aplikację, kombinować za to musiałam z terminami wizyt u lekarza, a na badania często chodziłam z Gnomem. Aplikacje ciążowe zajmowały pół pamięci telefonu, a z początkiem każdego nowego tygodnia przekopywałam internety w poszukiwaniu informacji co nowego urosło mojemu maluchowi 🙂 Zdrowe odżywianie było priorytetem, o kawie, coli czy czipsach nie śmiałam nawet pomyśleć. Z bólem serca przedłużałam rozstanie z kawą, jadłam na co miałam ochotę, a nie to co koniecznie trzeba było jeść. Dlatego poszedł w ruch makaron i sos, który spokojnie przygotuje się w czasie oczekiwania na zagotowanie wody 🙂 Wrzucamy boczek na patelnię na średni ogień i podsmażamy go, pilnując żeby się nie przypalił. No i z lekką ciekawością czekamy na najbliższe USG, które nam powie, czy tym razem będzie to chłopak 🙂 O pozostałych około ciążowych celebracjach jakoś specjalnie nie pamiętam. Póki co moje przygotowania do nowej sytuacji skupiają się na tym, żeby w dość krótkim czasie przygotować sobie smaczną strawę. Teraz z perspektywy czasu śmiem twierdzić, że zapadłam na wcześniejsze odpieluszkowe zapalenie mózgu 😉 Gdy już głowa doszła do siebie, a my złapaliśmy nieco oddechu stwierdziliśmy, że pora pomyśleć o kolejnym potomku. W domu nie mam ani jednej ciążowej książki, na telefonie nie mam ani jednej aplikacji. Do lekarza latałam jak na skrzydłach i z niecierpliwością 3-latka czekałam na kolejne badania. Podsmażamy go do momentu, aż zacznie unosić się jego zapach i wtedy wlewamy na patelnię pomidory z puszki. Gdy boczek się już zrumieni i wytopi się z niego za dużo tłuszczu, można go odlać, a następnie dorzucić cebulę. Fajnie było, tylko cholera obiad w tym czasie nie chciał się sam zrobić. Bardziej ekscytującym momentem było USG, na którym Gnom siedział jak zaczarowany i pierwszy raz oglądał na monitorze swoją siostrę. Gdy woda w garnku się już zagotuje, wrzucamy makaron i gotujemy go wg instrukcji, lub do momentu, aż stopień jego twardości będzie Wam odpowiadał. Jeśli tak, to poleca się salsa di noci, makaron w sosie śmietanowo-serowym, cytrynowe pulpeciki w sosie pomidorowym. Do tej pory zdarza mi się popijać nieco kawy, i muszę sobie ustawiać przypomnienia, żeby nie zapomnieć pójść do lekarza. Ciuchy wyciągałam z czeluści szafy, dopiero w momencie kiedy nie mogłam już dopiąć normalnych spodni. Jednak tym razem użyłam surowego boczku w grubych plastrach, który nie jest niczym przyprawiony. Gdy makaron się ugotuje, odcedzamy go i wykładamy na talerze. Jeśli używamy surowego, zwróćmy uwagę na to, czy nie ma skóry. W czasie, gdy woda będzie się grzała, my zdążymy przygotować sos.