Domowe ptasie mleczko bez pieczenia – przepis krok po kroku Aby przygotować domowe ptasie mleczko bez pieczenia, będziecie potrzebować: 4 duże jajka 4 łyżki żelatyny 9 łyżek cukru (u mnie cukier trzcinowy) 2 płaskie łyżki kakao 1 szklankę (200ml) słodkiej śmietany 30% 1 opakowanie galaretki (ja używam truskawkowej galaretki bezglutenowej) 15 g cukru waniliowego (ok. 1 łyżki) 200 ml wody do rozpuszczenia żelatyny Domowe ptasie mleczko bez pieczenia – wykonanie krok po kroku: 1. Galaretkę przygotowujemy zgodnie z opisem na opakowaniu i odstawiamy do schłodzenia. 2. Żelatynę rozpuszczamy w małej ilości zimnej wody, aby napęczniała, po czym zalewamy gorącą wodą do pełnej szklanki (200 ml). Dlatego dzisiaj mam dla Was prosty przepis na deser, który moim zdaniem idealnie wpisuje się w jesienny klimat, czyli domowe ptasie mleczko bez pieczenia 🙂 😉 Jeśli nie lubicie piec ciast, a macie ochotę na własnoręcznie przygotowane słodkości, ten przepis jest dla Was! 🙂 Ptasie mleczko przygotowuję w tortownicy o średnicy 22 cm. 9. Dodajemy 3 łyżki cukru i 5 g cukru waniliowego i nadal ubijamy. 15. Dodajemy 3 łyżki cukru i 5 g cukru waniliowego i nadal ubijamy. Moja rada: W trakcie przygotowywania poszczególnych warstw żelatyna powinna być gorąca, dlatego najlepiej podgrzewać szklankę, w której się znajduje, w garnku z gorącą wodą. 4. Nadal ubijając, dodajemy 3 łyżki cukru i 5 g cukru waniliowego. Dobrze wymieszaną masę wylewamy do tortownicy na warstwę żółtą, odstawiamy do stężenia (najlepiej do lodówki) i przystępujemy do przygotowywania ostatniej warstwy. Przygotowywanie poszczególnych warstw: Warstwa pierwsza 3. Białka z 2 jajek ubijamy na sztywno. Dokładnie wymieszaną masę, przelewamy na do tortownicy na pozostałe warstwy i ponownie odstawiamy do stężenia. 5. Następnie dodajemy 2 żółtka i nadal ubijamy, aby masa zrobiła się puszysta. 🙂 Jeśli nie lubicie galaretki, możecie równie dobrze pominąć ten krok lub zamienić ją np. na bitą śmietanę 😉 Smacznego! 11. Dodajemy 2 łyżki kakao i nadal ubijamy, aby masa była puszysta. Jesień rozgościła się na dobre, a co za tym idzie, mój wewnętrzny Łasuch domaga się słodkości 😉