Mam nadzieję, że nie spalę 😉 Składniki (na kwadratową formę 25x25cm): • 150 g masła • 300 g cukru muscovado (użyłam brązowego cukru do wypieków) • 75 g kakao • 150 g mąki pszennej • 1 łyżeczka sody • szczypta soli • 4 duże jajka • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (pominęłam, bo nie miałam) • ok. 150 g mlecznej czekolady połamanej na małe kawałki (dodałam 2 tabliczki po 100 g w zamian za mniejszą ilość kakao) • opcjonalnie cukier puder do posypania (ja zrobiłam polewę z gorzkiej czekolady – tabliczka gorzkiej czekolady roztopiona z 2 łyżkami mleka) Oczywiście w moim przypadku pieczenie nie mogło odbyć się bez choćby malutkich katastrof: ♥ okazało się, że nie mam wystarczająco dużo kakao, bo Luby sukcesywnie opróżniał puszkę ♥ nie posiadam także ekstraktu waniliowego, bo kto by pamiętał o takich (istotnych) drobiazgach ♥ niezmiennie posiadam piekarnik, który ma tylko górną grzałkę i 2 opcje pieczenia: górna grzałka albo górna grzałka i wentylator ♥ w związku z wyżej wymienionym powodem przepiekłam, bo z obawy przed spaleniem wierzchu piekłam z wentylatorem, w związku z czym wewnętrzna warstwa całkiem ładnie się wypiekła (co w tym wypadku jest katastrofą absolutną) W osobnym naczyniu rozbełtujemy jajka z ekstraktem waniliowym, ja ekstraktu nie miałam, więc po prostu w dużym kubku rozbełtałam 4 jajka i dodałam je do ciasta. Większe kawałki czekolady opadły na dno foremki i lekko się podpiekły – nie umiem opisać – po prostu pycha. Jeśli nie lubicie czekolady (są tacy ludzie na świecie??) to ciasto nie jest dla Was 😉 Wierzch powinien być ciemny i suchy, natomiast wnętrze mokre i zakalcowate – ale to jest cała istota brownie 🙂 Najlepiej moim zdaniem smakuje jeszcze gorące prosto z piekarnika, a co najmniej ciepłe. Brownie można przechowywać do 5 dni w zamkniętym szczelnie pojemniku, jeśli oczywiście uda Wam się nie zjeść wszystkiego jeszcze tego samego dnia 😉 Smacznego! W średniej wielkości garnku roztapiamy masło, dodajemy cukier i mieszamy dokładnie drewnianą łyżką, cały czas trzymając garnek na małym ogniu.