Składniki na frużelinę i krem: ok. 500 g czerwonych owoców (ja miałam mrożone truskawki, maliny, jeżyny, porzeczki czarne i czerwone) 6-7 g żelatyny w proszku (użyłam roślinnej) 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej lub zastępczo w moim przypadku skrobi kukurydzianej 2-3 łyżki cukru 2 opakowania serka mascarpone po 250 g każdy ok. 500 ml śmietanki 30% (u mnie double cream) 3-4 łyżki cukru pudru kilka małych bez do dekoracji Jeśli Wam się przydarzy (biszkopt nie wyrośnie, opadnie, frużelina wyjdzie za rzadka) zawsze możecie wziąć duże przeźroczyste naczynie lub ładne pucharki, biszkopt pokruszyć i przełożyć warstwami z frużeliną i kremem mascarpone. Owoce (świeże lub zamrożone) umieszczamy w garnuszku i ustawiamy na gaz, zasypujemy 2-3 łyżkami cukru i gotujemy na małym ogniu aż puszczą sok. Zaczynam ubijanie na najniższych obrotach miksera, przechylając garnek na bok, tak aby całe białko zebrało się w jednym miejscu. Oczywiście nie na podłodze 😉 Do miski przekładamy jeden serek mascarpone, dodajemy 2-3 łyżki frużeliny i mieszamy dokładnie do uzyskania jednolitego kremu. Ubijając na niskich obrotach będziemy mieć pewność, że całe białko będzie ubite i nic nie zostanie na dnie. Przelewamy ciasto i pieczemy w temperaturze 16-170ºC około 35-40 minut lub do suchego patyczka (w większej formie ciasto dojdzie szybciej, w mojej dość wysokiej potrzebowało kilku ekstra minut). Jeśli krem jest bardzo gęsty i nie chce się rozsmarowywać możemy dodać odrobinę nieubitej śmietany kremówki (lub zwykłej śmietanki, ewentualnie odrobinę mleka). Składniki na biszkopt (forma 23-26cm): 5 jajek ¾ szklanki mąki pszennej (użyłam zwykłej pszennej mąki) Biszkopt, bita śmietana, mascarpone i owoce to nie fizyka kwantowa, jednak etapowy proces, oczekiwanie wystawia na próbę moją równowagę. Jeśli naczynie jest czyste, a do białka nie przedostała się ani odrobina żółtka, piana powinna ubijać się bez problemu. Frużelinę przykładamy trzecim blatem i teraz cały tort dookoła wysmarowujemy (najładniej jak się da :)) kremem z bitej śmietany i mascarpone. Gorący biszkopt wyjmujemy z piekarnika i upuszczamy na podłogę z wysokości ok. 30cm. Mój biszkopt wyrósł z lekkim czubkiem na środku więc, skrajam wierzchnią warstwę tak, by uzyskać płaską powierzchnię. Przechowujemy w lodówce 4-5 dni, biały krem zacznie zmieniać smak i ciasto już nie będzie takie dobre. Po paru minutach stanie się kremowa i będzie pozostawiać wyraźne ślady po mieszadłach. Po chwili możemy zwiększyć nieco obroty, aczkolwiek, ja ubijam pianę na najniższych. Nie powinna wylewać nam się z tortu. Teraz dodajemy po łyżce cukier i znów ubijamy, piana stanie się bielutka i błyszcząca.