Tak więc do zrobienia chlebka potrzebujemy: 200 gr suszonych pomidorów (ja użyłam nie w oleju) 3-4 duże pęczki świeżej bazylii 600 gr maki pszennej 150 gr czynnego zakwasu żytniego PRZEPIS! 250 ml wody letniej 2 łyżeczki soli 6 łyżek oleju (dałam więcej właśnie ze względu na pomidory) 10 gr świeżych drożdży łyżeczka cukru Na początek pokroiłam pomidory na drobniejsze kawałki. Jak kroiłam pomidory to spojrzałam na parapet i tam uśmiechał się do mnie wielki krzak bazylii… Jak wszystkie składniki się połączyły to wyciągnęłam całość na blat i zarabiałam ręcznie przez około 10 minut. Następnie wzięłam się za pokrojenie bazylii, nie za drobno. Gotowy chlebek można poznać po charakterystycznym dźwięku, który wydaje jak się stuka go od spodu 🙂 U mnie zawsze chleb nie doczeka się spokojnego wystygnięcia… Jak masełko jeszcze się topi na gorącej kromce… Tutaj dla Was przepis z którego korzystałam: http://mojetworyprzetwory.blogspot.com/2012/05/chleb-pomidorowy.html Ja oczywiście nie byłabym sobą, gdybym robiła wszystko idealnie według przepisu. Przykryty szmatką powędrował w ciepłe miejsce na (u mnie) 3 godziny. Oczywiście podsypywałam mąką żeby nie kleiło się. Szklankę przykryłam i odstawiłam w ciepłe miejsce na 10 minut. Te dwa składniki przecież idealnie się ze sobą komponują 😉 W tym czasie całość obudzi się i zacznie rosnąć. Na dół piekarnika można dać naczynie żaroodporne z wrzącą wodą. Trzeba sprawdzać żeby chleb nie wyrósł za mocno. Pomidory komponują się idealnie. Przykryłam talerzykiem i odstawiłam na jakąś godzinę żeby nasiąkły i zmiękły. U mnie ten czas się wydłużył. Musicie się przekonać sami, ale zapewniam Was, że nieziemski.. Przygotowałam zaczyn z drożdży, cukru i połowy szklanki letniej wody. Wybór padł dość szybko, kiedy przypomniałam sobie o paczce suszonych pomidorów w szafce. Na blachę wyłożoną pergaminem przerzuciłam chlebek.