Składniki: 4 duże jajka 4 łyżki cukru 250 g serka mascarpone ½ tabliczki (ok. 50 g) gorzkiej czekolady podłużne biszkopty “ladyfingers 1 szklanka (ok. 200 ml) świeżo zaparzonego espresso kakao do posypania Wykonanie: W pierwszej kolejności przygotowujemy espresso (polecam użyć kawy dobrej jakości, np. takiej), odstawiamy do wystudzenia. Ona bowiem ma za zadanie postawić człowieka na nogi po obfitym obiedzie, czyli po włosku “tira mi su! – podnieś mnie w górę! Tymczasem bakterie te są zlokalizowane na skorupce, a dokładniej.. w kurzej kupce, którą czasem można znaleźć na skorupce 😉 Długo opowiadał o tym, jak ono powinno naprawdę wyglądać, w przeciwieństwie do tego, jak zwykle wygląda i smakuje w restauracjach. Chyba każdy z nas próbował w swoim życiu tiramisù, ale czy na pewno znamy jego oryginalną, włoską recepturę? Zatem moi drodzy, łyżki w górę i – smacznego! 🙂 TIRAMISÙ (przepis na 6-8 porcji) Można zrobić też tiramisù piętrowe, ale z jednym piętrem jest łatwiej nakładać na talerze i lepiej się prezentuje. Jeśli tak jak ja kochasz czekoladę, to możesz ją mieć nawet na telefonie 🙂 Uwielbiam gadżety w tym stylu, a Ty? 😉 Chef Andrea twierdzi, że w restauracjach dodaje się alkohol do tiramisu po to, aby po prostu mogło dłużej postać. Alkohol ma za zadanie przyćmić ewentualny nieprzyjemny zapach deseru, który w końcu wykonany jest z surowych jajek. W osobnej misce ucieramy żółtka z pozostałymi dwoma łyżkami cukru, tak aby nabrały jasnej barwy i podwoiły swą objętość. Tak wyglądała moja porcja tiramisù, którą podano mi na zakończenie warsztatów kulinarnych 🙂 Praktyczny gadżet: Klasyczne tiramisù powinno się zjeść jeszcze tego samego dnia, w którym zostało przyrządzone. Rozpoczynam od tiramisù, bo to właśnie temu daniu prowadzący warsztaty Chef Andrea poświęcił najwięcej czasu na komentarz.
