Składniki: - 300 g dowolnego makaronu (u mnie oponki jajeczne, bo akurat taki miałam, ale najlepszy jest orzo, czyli ten w kształcie ryżu) - 1/2 słoiczka suszonych pomidorów - pojedyncza pierś z kurczaka - średnia cebula - 2 ząbki czosnku - ziarna sezamu/ słonecznika (u mnie oba) - dwie łyżki sosu sojowego - sól (u mnie czosnkowa), pieprz, bazylia 1. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo przecież mogę zejść na dół i zaopatrzyć się w pojemniczek na wynos z tym pięknie pachnącym jadłem. Ważne jest aby filet równomiernie rozłożyć na patelni, a mieszanie ograniczyć do minimum, tak aby kurczak zamknął się na zewnątrz, a całą swoją soczystość zatrzymał w środku. Nie prawdą jest, że restauracja w której pachnie jedzeniem od razu jest smaczna (nie szufladkując, jedna będzie smaczna, inna nie). 4. Kurczaka kroję w niewielką kostkę solę, smażę na tłuszczu, który został po smażeniu cebuli i czosnku, w razie potrzeby dolewam więcej. Możecie sobie wyobrazić jak cały dzień, przez otwarty balkon wpadają zapachy od których od razu robię się głodna i to nic, że godzinę temu zjadłam całkiem porządne śniadanie. Nasiona prażymy na suchej patelni uważając aby ich nie spalić. Lepiej zrobić sobie wieczorem sałatkę, niczego jej nie pożałować i cieszyć się pysznym lunchem i kolacją:) Obserwując liczbę wyświetleń wpisów na blogu zauważyłam, że bardzo lubicie wszelkie sałatki i lunch boxy.