Ale w końcu są w przyrodzie rzeczy, o których nie śniło się nawet filozofom, więc i wegański smalec ma w nim swoje miejsce ;) Ale czy to musi być smalec? Byłoby super, gdyby był upieczony w domu, ale już nie nie bądźmy jedzeniowymi terrorystami - taki kupiony w sklepie też będzie dobry do tego wegańskiego smarowidła :) Za to jest o wiele zdrowszy od swego imiennika, o niebo mniej kaloryczny i mogą go zjeść prawie wszyscy (chyba, że ktoś nie może strączkowych). W moim smalcu znalazł się jeszcze jeden smaczek owoc kaki, zwany również szaronem albo persymoną. Wiecie ten pomarańczowy pomidor, który smakuje jak śliwka ;) Jego słodycz miło kontrastuje ze smakiem pozostałych składników. aham :D To brzmi jak gorący lód, sucha woda albo ciemne słońce ;)