Ministerstwo Edukacji Narodowej rozwiewa wątpliwości: kandydaci do pracy w przedszkolach nie mogą liczyć na żadne skróty. Mimo braków kadrowych, nie będzie zgody na przyspieszone kursy dające uprawnienia pedagogiczne. Resort edukacji twardo trzyma się obowiązujących przepisów.
Pięć lat studiów to konieczność
Wiceminister edukacji Henryk Kiepura jasno wskazał: zdobycie pełnych kwalifikacji nauczyciela przedszkolnego wymaga ukończenia pięcioletnich studiów. Oznacza to, że nie ma możliwości zdobycia uprawnień poprzez krótkie kursy, studia podyplomowe, ani wyłącznie jeden stopień studiów.
Podstawą stanowiska resortu jest rozporządzenie z 2019 roku, które reguluje standardy kształcenia nauczycieli. Zgodnie z nim:
-
nie da się zrealizować wymaganych standardów w kilka miesięcy,
-
przygotowanie merytoryczne i pedagogiczne musi być kompleksowe,
-
ścieżka kształcenia ma charakter jednolity i trwa minimum pięć lat.
Pomysł ekspresowych kursów – odrzucony
Propozycja uruchomienia przyspieszonych kursów pojawiła się w interpelacji poselskiej złożonej przez posła Krzysztofa Szczuckiego. Argumentował on, że mimo wycofania wcześniejszych zmian pozwalających na zatrudnianie osób bez kwalifikacji, problemy kadrowe w przedszkolach wciąż są realne.
Jednak MEN nie zamierza zmieniać przepisów ani uruchamiać specjalnych programów szkoleniowych. Jak podkreślił wiceminister Kiepura, jakość edukacji wymaga odpowiedniego przygotowania, a nie skrótów.
Wakatów mniej, ale problem nadal istnieje
Na dzień 3 listopada 2025 r. w Polsce było:
-
286 wakatów dla nauczycieli przedszkolnych,
-
co odpowiada 272,65 etatu.
Dla porównania – rok wcześniej liczba wolnych stanowisk wynosiła 399, a więc sytuacja uległa poprawie. Nadal jednak około 8% wszystkich wakatów nauczycielskich dotyczy przedszkoli.
To wyraźny sygnał, że braki kadrowe nadal są problemem systemowym – mimo że liczby spadają, trudności z rekrutacją wykwalifikowanych nauczycieli utrzymują się.
MEN już raz się wycofał – po fali krytyki
Warto przypomnieć, że jeszcze niedawno Ministerstwo planowało umożliwić zatrudnianie w przedszkolach osób bez formalnych kwalifikacji pedagogicznych. Spotkało się to jednak z ostrą krytyką:
-
związków zawodowych,
-
organizacji nauczycielskich,
-
Rzecznika Praw Dziecka.
W wyniku presji społecznej i merytorycznych zarzutów, resort edukacji wycofał projekt nowelizacji ustawy z prac legislacyjnych.
Co dalej?
Choć liczba wakatów powoli maleje, brakuje szybkich i skutecznych rozwiązań, które realnie odciążyłyby system przedszkolny. Obecne stanowisko MEN oznacza, że kandydaci do pracy w przedszkolach muszą liczyć się z długą i wymagającą ścieżką edukacyjną – bez drogi na skróty.
Z jednej strony to gwarancja jakości i bezpieczeństwa dzieci, z drugiej – wyzwanie dla samorządów i dyrektorów przedszkoli, którzy wciąż borykają się z niedoborem personelu.