Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje projekt zmian w Prawie oświatowym, który wywołał prawdziwą burzę w środowisku nauczycieli i dyrektorów szkół. Choć głównym celem reformy jest uregulowanie praw ucznia, rządzący planują również rozszerzenie odpowiedzialności nauczycieli, nadając im formalnie status funkcjonariuszy publicznych. Ta zmiana, według wielu ekspertów, może mieć poważne i niebezpieczne konsekwencje – łącznie z możliwością kary więzienia za błędy popełnione w trakcie pracy dydaktycznej lub wychowawczej.
Nauczyciel jako funkcjonariusz publiczny – co planuje MEN?
W nowelizacji Prawa oświatowego planuje się rozszerzenie artykułu 115 §13 Kodeksu karnego o nowy punkt, który uczyni nauczycieli, wychowawców i pracowników pedagogicznych funkcjonariuszami publicznymi. Zmiana obejmie osoby zatrudnione zarówno w szkołach i przedszkolach publicznych, jak i niepublicznych.
Taki status niesie za sobą szczególną ochronę prawną, ale także rozszerzoną odpowiedzialność karną – podobną do tej, jaką mają policjanci, prokuratorzy czy urzędnicy państwowi. Zgodnie z projektem, wszelkie uchybienia służbowe mogą być traktowane jako przestępstwo służbowe, a w skrajnych przypadkach – prowadzić nawet do pozbawienia wolności.
Ochrona czy zagrożenie dla 700 tysięcy nauczycieli?
Choć intencją ministerstwa ma być zwiększenie bezpieczeństwa i prestiżu zawodu nauczyciela, środowisko oświatowe jest głęboko zaniepokojone. Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO) ostrzega, że projekt może uderzyć w ponad 700 tysięcy nauczycieli w Polsce, obejmując ich odpowiedzialnością prawną za codzienne decyzje wychowawcze i dydaktyczne.
W praktyce oznacza to, że nauczyciel, który popełni błąd w ocenie sytuacji wychowawczej lub nie zareaguje wystarczająco stanowczo na zachowanie ucznia, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej, podobnie jak funkcjonariusz publiczny łamiący przepisy.
Lex Czarnek przy tym blednie?
Dyrektorzy szkół podkreślają, że proponowana zmiana ma znacznie szerszy zasięg niż wcześniejsze, kontrowersyjne rozwiązania znane pod nazwą „Lex Czarnek”, które dotyczyły ok. 30 tys. dyrektorów. Obecnie mowa o przepisach, które obejmą wszystkich nauczycieli, czyli grupę ponad dwudziestokrotnie większą.
Wcześniejsze propozycje legislacyjne wywołały falę krytyki, właśnie dlatego, że przewidywały karę więzienia za niedookreślone „niedopełnienie obowiązków”. Obecna nowelizacja niesie podobne ryzyko, ale w znacznie szerszym zakresie.
Czy zmiana jest potrzebna?
Warto przypomnieć, że już dziś nauczyciele są objęci szczególną ochroną na mocy Karty Nauczyciela. Zgodnie z jej przepisami (art. 63), osoby wykonujące zawód nauczyciela w czasie pełnienia obowiązków korzystają z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych. Oznacza to, że atak fizyczny czy zniewaga wobec nauczyciela są przestępstwami ściganymi z urzędu, a nie – jak w innych przypadkach – z oskarżenia prywatnego.
Organy prowadzące szkoły mają również obowiązek chronić nauczycieli i podejmować działania prawne w przypadku naruszenia ich dóbr osobistych. W świetle tych istniejących regulacji pojawia się pytanie: czy potrzebujemy dodatkowych przepisów, które zamiast chronić – mogą zastraszać?
Jakie kary mogą grozić nauczycielom po zmianie przepisów?
Przyznanie nauczycielom statusu funkcjonariusza publicznego oznacza, że będą podlegać przepisom Kodeksu karnego związanym z tą grupą. Przykładowo:
-
naruszenie nietykalności cielesnej nauczyciela – kara do 3 lat więzienia,
-
czynna napaść na nauczyciela z użyciem niebezpiecznego narzędzia – od 1 roku do 10 lat,
-
nawoływanie do ujawnienia informacji z życia prywatnego nauczyciela – do 3 lat,
-
rozpowszechnianie takich informacji bez zgody – nawet do 8 lat,
-
wywieranie presji na działania nauczyciela – kara do 3 lat więzienia.
Z drugiej strony – niedopełnienie obowiązków przez nauczyciela, jeśli zostanie zakwalifikowane jako nadużycie uprawnień funkcjonariusza publicznego, może skutkować postępowaniem karnym i wyrokiem pozbawienia wolności.
Co mówi środowisko oświatowe?
Dyrektorzy szkół i organizacje branżowe apelują do Ministerstwa o rezygnację z represyjnego podejścia. Ich zdaniem rzeczywiste potrzeby nauczycieli to:
-
większe wsparcie psychologiczne i prawne,
-
lepsze warunki pracy,
-
zwiększenie zaufania i autonomii zawodowej,
-
rzetelne konsultacje społeczne przed wprowadzeniem zmian.
Podkreślają też, że zmiany powinny być uzgadniane z praktykami, a nie narzucane z góry.
Podsumowanie
Zmiana przepisów proponowana przez MEN budzi duże kontrowersje, ponieważ może prowadzić do karania nauczycieli jak urzędników państwowych – za każdy błąd lub niewłaściwą decyzję w pracy z uczniami. Choć intencją jest poprawa ochrony prawnej, w praktyce może to oznaczać efekt zastraszenia i demotywacji wśród nauczycieli. Środowisko edukacyjne jednoznacznie wskazuje: potrzebujemy wsparcia, a nie dodatkowej odpowiedzialności karnej.