Przepis
Smażony ser, ser panierowany i każda wariacja na jego temat to wymysł czysto słowacki. Nasi południowy sąsiedzi lubują się w panierowaniu sera żółtego i można go zjeść praktycznie w każdej knajpie, restauracji czy przydrożnym barze. Nigdy nie przypadał mi szczególnie do gustu - może dlatego, że w V klasie podstawówki pojechaliśmy na zieloną szkołę, właśnie na Słowację i przez tydzień nie jedliśmy nic innego :)
Po latach obrażania się na słowacką kuchnię powróciłam do tego pomysłu, ale ser żółty zastąpiłam camembertem. Jeszcze parę lat temu była to dość innowacyjna przekąska w Polsce, w tej chwili nikogo już nie zaskakuje. A ja i tak uwielbiam ten smak - płynne wnętrze i chrupiące brzegi. Niestety to prawdziwa bomba kaloryczna, więc nie dajcie się ponieść ilości :)
Panierowany camembert powszechnie podaje się z żurawiną - u mnie dla odmiany znajdziecie dżem z czarnej porzeczki. Jest szybko, smacznie, na ciepło, do tego nie trzeba przyprawiać. Czego chcieć więcej?
SKŁADNIKI:
- 120 g sera camembert
- pół szklanki bułki tartej (ok. 80-100g)
- 1 jajko
- dżem z czarnej porzeczki lub żurawina (ilość wedle uznania)
- łyżka oleju lub oliwy z oliwek
PRZYGOTOWANIE:
W jednej misce (albo na talerzu) roztrzepujemy jajko, do drugiej wsypujemy bułkę tartą. Camembert kroję w trójkąciki i panieruję - najpierw jajko, potem bułka, znowu jajko, znowu bułka. Dlaczego dwa razy? To ułatwia zachowanie trójkątnego kształtu. Na patelni rozgrzewam tłuszcz i układam trójkąciki - ale nie byle jak!
Camembert ma tą charakterystyczną białą skórkę - przy układaniu serków na tłuszczu trzeba pamiętać, żeby właśnie ta skórka była na dole i na górze, a nie na bokach. Jeśli będzie na bokach to całe wnętrze wypłynie na patelnię. Jak to poznać skoro już mamy opanierowane kawałki? Wystarczy lekko ścisnąć każdy trójkącik - białe boki są twardsze, a te które mogą wypłynąć są całkiem miękkie. Osobno podaję dżem lub żurawinę, której owocowy smak idealnie pasuje do sera!
Smacznego!