Już dziś, 29 września, ma miejsce wielki protest diagnostów dokonujących przeglądu technicznego samochodów. Jak donosi dziennik.pl, w samej Warszawie ponad połowa stacji kontroli pojazdów jest zamknięta, a protest zapowiedziały także inne miasta. Kierowcy, którzy nie mają ważnego przeglądu i planowali zrobić go dzisiaj, mogą się odbić od drzwi, a przypomnijmy, że mandat za brak ważnego przeglądu pojazdu wynosi obecnie nawet 3 tysiące złotych.
Czego więc domagają się protestujący diagności?
Diagności zwracają uwagę na fakt, że od 18 lat stawka za badania techniczne się nie zmieniła. Ustalono ją w 2004 roku i do tamtej pory kwota ta nie poszła nawet o złotówkę w górę. Inflacja natomiast jest przecież, szczególnie w ostatnich miesiącach, bardzo wysoka. Ceny są więc już od dawna nieaktualne.
Badanie techniczne samochodu osobowego kosztuje dziś 98 zł. W przypadku auta wyposażonego w instalację gazową koszt wzrasta do 162 zł. Przegląd okresowy motocykla to 62 zł, a ciężarówki 153 zł.
Konieczność podniesienia cen za badania techniczne zgłaszana była już wiele razy, między innymi przez Polską Izbę Stacji Kontroli Pojazdów i wielu parlamentarzystów.
Ministerstwo Infrastruktury pozostaje jednak nieugięte i nie chce podnieść stawek. Stąd też krok ostateczny, czyli protest diagnostów.
– Już 70 warszawskich stacji na znak solidaryzmu w czasie trwania protestu nie będzie przeprowadzała badań technicznych. W Warszawie w sumie działa obecnie 117 SKP – powiedział portalowi dziennik.pl Marcin Barankiewicz, szef PISKP. – To oznacza, że w ponad połowie z nich w czasie protestu nie będzie można zrobić badania technicznego. Cały czas dołączają kolejni przedsiębiorcy. Oddolnie zamykają się też stacje w innych regionach kraju. Wszyscy, którzy będą uczestniczyć w proteście, niezależnie od jego formy chcą zwrócić uwagę decydentów na złą sytuację branży. Konsolidacja środowiska trwa – podkreślił.