Z dniem 1 lutego 2022 roku w życie weszły nowe przepisy, które zaostrzyły zakaz handlu w niedzielę. Związkowcy jednak wyszli z własnym pomysłem, który zakłada zupełnie inne rozwiązanie tej sytuacji.
Zaostrzenie przepisów o zakazie handlu w niedzielę
Do tej pory sieci sklepów sprytnie obchodziły zakaz handlu w niedziele niehandlowe. Wystarczyło, że sklepy rozszerzyły swoją działalność o usługi pocztowe. Poczty bowiem nie są objęte zakazem.
Od 1 lutego jednak wchodzą w życie przepisy, które znacznie to utrudniają. Sklep będzie musiał bowiem udowodnić, że przynajmniej 40% jego przychodów pochodzi z usług pocztowych, aby móc być otwarty w niedziele.
Związkowcy twierdzą, że zaostrzenie przepisów nie ma sensu
Piotr Szumlewicz, który jest przewodniczącym Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa twierdzi, że wystarczy podnieść pensję za pracę w niedziele, aby sklepy były nieczynne.
Twierdzi, że nakaz zapłaty przynajmniej dwa razy wyższej stawki załatwiłby sprawę.
- Proponujemy, by za pracę w niedziele wszystkie placówki handlowe musiały wypłacać co najmniej 2,5 razy wyższe wynagrodzenia niż za pracę w dni powszednie. W ten sposób w niedziele otwarte byłyby tylko te sklepy, które znacznie podniosłyby płace dla pracowników. Wszystkie inne placówki pozostałyby zamknięte – podsumował Piotr Szumlewicz.
Dodał, że ustawa o zakazie handlu powinna wylądować w koszu na śmieci, ponieważ jest niespójna i niesprawiedliwa dla pracowników, jak i klientów sklepów.
- Wbrew retoryce części jej obrońców ustawa jest szkodliwa dla pracowników i klientów. Nie chodzi w niej wcale o zakaz handlu w niedziele, lecz o wsparcie dla małych sklepów, w których ceny są najwyższe, a warunki pracy najgorsze
- Czy supermarkety będą mogły funkcjonować w niedzielę, gdy bardzo rozbudują swój dział cukierniczy? W praktyce ustawa zakazywała handlu jedynie w galeriach handlowych i hipermarketach, gdzie warunki pracy są znacznie lepsze niż w małych sklepach, a ceny towarów niższe. Ponadto trudno pojąć, dlaczego zdaniem ustawodawcy pracownik supermarketu bardziej potrzebuje wolnej niedzieli niż pracownik sklepu z dewocjonaliami – stwierdza Szumlewicz.
