Tak więc u mnie w zamrażarce można często znaleźć łososia, dorsza, mintaja, mirunę, czasami halibuta, ale ryb typowo słodkowodnych raczej się nie uświadczy… Ano zupę rybną w typie segedyńskiej właśnie… 😀 Dorzuciłam też lekko zwiędłego już selera naciowego, organizując tym samym czyszczenie lodówki… Oczywiście mam świadomość, że oprócz karpia istnieją też inne gatunki słodkowodnych ryb, ale muszę przyznać, że nie za dobrze je znam… Akurat tak się złożyło, że w zamrażarce leżakowały jeszcze jakieś pozostałości ryb, a dokładniej mintaja i łososia. 🙂 I chociaż w oryginalnej wersji daje się karpia, to ja nie jestem fanką ryb słodkowodnych. 😀 Jeśli podobają Wam się treści prezentowane na moim blogu i chcecie okazać wsparcie dla mojej działalności, to zachęcam do postawienia mi wirtualnej kawy za pomocą poniższego przycisku 🙂 Zaletą tej zupy jest tak naprawdę to, że można do niej powrzucać cokolwiek, a i tak się uda… 😀 W sumie to trochę taka ryba po grecku w płynie… Zwłaszcza w jod i kwasy omega-3, których tak bardzo potrzebujemy w pożywieniu. 🙂 Zamiast łososia można dać pstrąga, zwłaszcza tęczowego, a zamiast mintaja – jakąkolwiek inną rybę o białym mięsie (miruna, dorsz, halibut, itp.).