Rok szkolny za nami. Nie obyło się bez niedogodności (strajk nauczycieli). Szczęśliwie jednak uczniowie mają wymarzone wakacje. Wraz z końcem roku pojawiła się pewna kontrowersja. Wielu rodziców umieszcza bowiem zdjęcia świadectw swoich dzieci w sieci. Nie wszystkim podoba się ten trend.
Nie da się ukryć, że dla większości rodziców największą dumą są dzieci i ich osiągnięcia. Z tego powodu wielu z nich postanowiło pochwalić się świadectwem z wyróżnieniem swojej pociechy. Karolina Korwin-Piotrowska mocno skrytykowała jednak ten trend. Zwróciła uwagę na zagrożenia, jakie niesie za sobą takie działanie.
"Kolejny wyścig, kolejna konkurencja i konkurs piękności nie dla siebie, ale by pokazać się innym, żeby innych z zazdrości szlag trafił. I po co?" - pyta Korwin-Piotrowska na swoim Instagramie.
Dziennikarka zwraca również uwagę na fakt, że kiedy ona chodziła do szkoły, jej rodzice wspierali ją, zamiast nakładać na nią presję. Nie liczyły się szkolne wyróżnienia, ale to, że jest mądrą i wartościową dziewczyną. Takie wsparcie z pewnością pomogło jej w dorosłym życiu.
Trend z udostępnianiem świadectw szkolnych Korwin-Piotrowska podsumowała dość ostro:
"Boże, jak to dobrze, że do szkoły chodziłam w czasach, kiedy nie trzeba było się chwalić świadectwami dzieci i samymi dziećmi na feju. Jeden wielki cyrk, jeden wielki targ próżności i pokazywactwa" - podsumowała.
W swoim wpisie dodała też, że nakładanie na dziecko presji w wielu dziedzinach życia może się bardzo źle odbić na jego psychice, a w konsekwencji utrudnić dorosłe życie:
"Bardzo współczuję potencjalnym przyszłym klientom kozetek u psychoanalityków i szpitali psychiatrycznych, całodobowych aptek i sklepów z alkoholem, ewentualnie klientów więzień, poprawczaków, którzy dzisiaj podbijają, bądź nie, nadwątlone ego ich biednych i oszalałych rodziców" - napisała.
Co sądzicie o chwaleniu się świadectwem dziecka w Internecie? Karolina Korwin-Piotrowska przesadziła, a może słusznie skrytykowała takie działanie?